Transfery polityczne

Aktualnie wiodąca partia w polskim życiu politycznym przedstawiła listy wyborcze do parlamentu. Niektóre propozycje mocno zadziwiają, trochę śmieszą, a przede wszystkim dają wyborcom mocno do myślenia. Chęć utrzymania się przy władzy „za wszelką cenę” przyćmiła najwyraźniej niektóre umysły. Zaburzyła rozsądek. Bezideowa partia władzy to krok w kierunku definitywnej jej utraty. Skąd się wziął na listach tzw. Trzeci Bliźniak, niegdyś postać numer trzy aktualnie głównej partii opozycyjnej? Wydawało się, że to poważna postać, choć politycznie już wypalona. Ale przystał i jest. Widać chce być. Nieważne, kogo reprezentuje, ale jedynie w polityce się odnajduje. Bądź z tej samej, opozycyjnej formacji politycznej jeden z głównych jej kreatorów medialnych? Aktualnie zdaje się być ważnym doradcą Pani Premier. Ciągle widać, że się blisko kręci. Zawsze w mediach. Co się włączy, on jest. Sięgnięto także po inne postacie nie zupełnie z tej samej bajki. Raczej z różnych, alternatywnych przedstawień. Jest twórca i przywódca kiedyś współrządzącej, koalicyjnej partii politycznej, wsławiony przeforsowaniem „becikowego”. Ten zasłużył się „ekipie” prowadzeniem spraw sądowych w imieniu jej wiodących reprezentantów bądź członków ich rodzin. Kolejny rodzynek przygarnięty na listę wyborczą to były szef głównej tzw. partii lewicowej. Szczególnie w tym właśnie przypadku widać, jak instrumentalnie wykorzystywane są programy, deklaracje czy zobowiązania polityczne. Poprzedni „spadochroniarze” przynajmniej deklarowali poglądy centrowe bądź prawicowe. Natomiast lider lewicy? Ten przypadek zaświadcza, że idee są lepem dla naiwnych wyborców.   Wcześniejsze deklaracje są już nie ważne. Marsz do przodu. Po mandat. Po stołek. Bez oglądania się na cokolwiek. Ciekawe, czy ta strategia wypali. Czy ktokolwiek z przykładowo wymienionych „załapie się” na mandat? Aktualnie jeszcze wiodąca partia w polskim życiu politycznym nic na tych kandydaturach nie zyska. Pozyskani nie mają żadnego swojego elektoratu. W odbiorze społecznym będą postrzegani jako karierowicze bez poczucia jakiegokolwiek wstydu czy odpowiedzialności. Ta decyzja spowoduje odejście kolejnych grup mocno zawiedzionych – wcześniejszych zwolenników i wyborców. Wskazuje także, że własna ławka kandydatów jest bardzo krótka i trzeba sięgać po posiłki skąd się da. W sumie: wspomniane transfery polityczne przekonują, jak relatywnie łatwo ukręcić na siebie samego bat. Ale to już sprawa coraz bardziej zdesperowanych, rządzących polityków.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*