Cypryjska wycieczka

Dziesięć dni oderwania od krajowej rzeczywistości. Wycieczka po podzielonej wyspie. Część grecka i turecka. Na szczęście ten tutejszy podział turystom nie przeszkadza. Mogą zobaczyć lokalną specyfikę życia i funkcjonowania różnych społeczności. Także od strony kulinarnej czy obyczajowej. Tak czy inaczej warto pojeździć i pozwiedzać. Oczywiście 10 dni to za krótko, ale tak jest zwykle z ciekawymi lokalizacjami. Cypr ma swoje miejsce na ziemi, które wymusiło niezwykłą historię. Położenie geograficzne wskazuje, jak wielką rolę odgrywał w rozwoju ludzkiej cywilizacji. Grecy, Rzymianie, Arabowie, Turcy, Brytyjczycy. Chrześcijanie i Muzułmanie. Aktualnie daje się zauważyć bardzo liczną zbiorowość Rosjan, którzy zamieszkują Cypr. W Limassol najczęściej słyszanym językiem jest rosyjski. Dosłownie wszędzie. To efekt zainteresowania wyspą już od kilku dziesięcioleci. Po wycofaniu się z Cypru Wlk. Brytanii warunki raju podatkowego i pralni tzw. brudnych pieniędzy zaczął przyciągać ludzi bogatych, w tym wielu Rosjan. Ich ogromne kapitały trafiły na miejscowy rynek. Za pieniądzem podążyli ludzie. Język rosyjski zdaje się tu być bardzo ważnym środkiem wewnętrznej komunikacji. Wszędzie informacje i reklamy pisane cyrylicą Jeżdżą także wysokiej klasy samochody z rejestracją ukraińską. Z punktu widzenia okresowego turysty trudno ocenić, jak liczna jest ta nowa, wojenna migracja. Tak czy inaczej zadziwia liczna społeczność młodych ludzi w parkach, nadmorskich bulwarach, restauracjach, kawiarniach. Także w dzień. Z czego oni żyją? Nie wyglądają na ludzi ubogich czy bezdomnych. Cypr to interesujący kraj. Od 2004 roku należy do Unii Europejskiej. To już 20 lat. Jednocześnie zdaje się zapewniać wolność gospodarczą i wolność dla wędrującego po świecie pieniądza. Inną ciekawostką jest ogromna populacja zadowolonych i szczęśliwych kotów. Są wszędzie. Dobrze wychowane i sympatyczne żyją z ludzkiej życzliwości. Nikogo się nie boją. Jest ich o wiele więcej niż mieszkańców wyspy i odwiedzających turystów. Mruczą i ocierają się, kiedy chcą. Nie są natarczywe. Podchodzą, wymownie patrzą, czasem się oblizują. Dają do zrozumienia, czego oczekują. Dają się pogłaskać. Nie drapią. Zachowują swoją kocią naturę i nie przejmują się wewnętrzną państwową granicą. Koty nie dały się podzielić i funkcjonują stadnie i indywidualnie po obu stronach. Tak, jak chcą. Wydaje się, że tak naprawdę to one rządzą wyspą.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*