Święta, święta

Po świętach. W świątecznych życzeniach – z nadziejami. Święta mijają – jest rzeczywistość. Pandemia i śmiecie. Długo nie trzeba było czekać. Tym razem “tylko” do 18 kwietnia. Zamknięte to, co już zamknięte. Co nowego można wymyśleć, by ludzi za bardzo nie rozzłościć. Poza tym stare i nowe bałagany szczepionkowe. Wolna amerykanka po naszemu. Wszelkie komentarze nużą. Rzeczywistość zaskakuje. Pomysłowość ludzka nie ograniczona. Podobnie, jak bezsilność państwa. Co i rusz jakiś fuks, niedopatrzenie, błąd, nieprzewidziana okoliczność. Ale od 1 kwietnia pojawił się też inny, wałkowany od dawna temat: śmiecie, a konkretnie skala wzrostu opłat w Warszawie. Wiadomo, że produkujemy coraz więcej śmieci. Trzeba się z tym uporać. Ale nikt nie panuje nad kosztami. Trudno uwierzyć, uwzględniając nawet inflację, że wzrosły z dnia na dzień nawet o kilkaset procent. Tak nie działają mechanizmy rynkowe. Prawdopodobnie śmiecie ugrzęzły w głowach kiepsko myślących decydentów. Państwowych i samorządowych. Obrzucają się wzajemnie oskarżeniami o zaistniałą sytuację, bo na więcej ich nie stać. Tak kombinowali, że przekombinowali. Tak jest, jak za zarządzanie i decydowanie biorą się dyletanci. Niezależnie, z jakiej są “parafii”. Kiepskiemu nic nie pomoże. Obywatelom – odsunięcie kiepskich i jak nie ma sprawniejszych – zaufanie konkurencji. Śmiecie to niezły biznes. Drodzy i mało sprawni – odpadną. To lepszy kierunek, aniżeli ustawiczne spory i niedorzeczne kalkulacje rozmaitej maści kiepskich. Święta, święta i po świętach. Pandemia i śmiecie. Póki co – wystarczy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*