Londyński tydzień

Przychodzi czas, że nie da się inaczej. Przyciąganie nie tylko bardzo silne, ale i upragnione. Pisanie nie wystarcza. WhatsApp czy Skype także. Trzeba było co nieco zorganizować i jak najszybciej przemieścić się. W podróży za migrantami, a szczególnie za jedną z nich, bardzo młodą, urodzoną już w Londynie. Typowa sekwencja zdarzeń, charakterystyczna dla setek tysięcy młodych polskich rodzin w Wlk. Brytanii. Wyjazd, praca, dzieci, życie, nadzieje i marzenia. Los migranta weryfikowany praktyką codzienności, porównywaniem tego co jest tutaj, z tym, co było wcześniej. Odnajdywanie się w nowej rzeczywistości. Jednym przychodzi łatwiej, innym nieco trudniej. Jedni już z wieloletnim, migracyjnym stażem, inni – żółtodzioby, dopiero co zakotwiczeni bądź kotwiczący się w nowych realiach pracy i życia. Szeroki przekrój sytuacji i umiejętności adaptacji do nowej rzeczywistości. Jedni dążą do kontaktów i budowania więzi w ramach wspólnoty, inni raczej jej unikają. Jedne dzieci znakomicie operują ojczystym językiem, u innych rozpoznaje się zanikający z nim kontakt. Funkcjonują polskie szkoły i harcerstwo, organizowane są rozmaite formy wspólnych działań i wzajemnych kontaktów. Ważną ostoją budowania relacji wspólnoty polskiej w Londynie są kościoły, wypełnione po brzegi podczas niedzielnych mszy. Trudno mówić o polskiej diasporze, ale coś jest na rzeczy. Dla wielu migrantów bycie we wspólnocie stanowi istotny, pożyteczny czynnik sprawniejszego funkcjonowania. Doświadczenia innych i wzajemna komunikacja to potrzebna wartość dodana, umożliwiająca podejmowanie bardziej racjonalnych decyzji. Po latach bywa już różnie. Jak wskazują liczne polskie migracyjne doświadczenia, proces adaptacji do nowej rzeczywistości i brak przywiązania do „korzeni” może następować bardzo szybko, w przeciągu jednego – dwóch pokoleń. Szczególnie, gdy realia pracy i życia wskazują na pożyteczne aspekty „pragmatycznego” podejścia. Oczywiście ma miejsce także inne, smutne zjawisko – bezdomności. Dotyczy Polaków w Londynie, ale jest nieodłączną cechą funkcjonowania dużych zbiorowości społecznych. Z konieczności – jako efekt dramatów rodzinnych, problemów zdrowotnych, utraty pracy. Z wyboru – niektórzy po prostu tylko tak umieją i chcą żyć.

Emilia Sara rośnie jak na drożdżach. Wydaje się bardzo rezolutna, sprytna i stanowcza. Zdaje się zarządzać otoczeniem. Bardzo szybko uczy się, co jest dla niej pożyteczne bądź wygodne. Błyski w oczach świadczą o szybkiej orientacji w realiach życia. Zmienne nastroje to przywilej każdej kobiety. Nade wszystko jednak urocza i bardzo gościnna. To największa zachęta do powtórnych odwiedzin.

P.S. Patrz wcześniejsze wpisy: Migracyjna decyzja, Migracyjny wyjazd, Emilia Sara, Miesięcznica, Powroty Polaków.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*