Od czasu, kiedy powstało pojęcie Produktu Narodowego Brutto /PKB/ stało się wyznacznikiem skuteczności gospodarczej ludzkości. Jak nie rośnie, albo słabo rośnie – państwa ogłaszają alarm, wieszczą kryzys i robią wszystko, by przeciwdziałać „zapaści”. Świat pędzi naprzód, a jego wyznacznikiem jest tempo wzrostu PKB. Jednocześnie rośnie liczba ludności świata. Na początku lat siedemdziesiątych XXw populacja światowa nie przekraczała 4 mld, a po czterdziestu latach wynosi ponad 7 mld osób. Żeby zaspokoić „stale rosnące” potrzeby, niezbędne jest zużycie zasobów naturalnych, w tym tzw. nieodnawialnych. Aby wszystko odbywało się „mniej więcej” zgodnie z naturą, potrzebny byłby proporcjonalny rozrost naszej planety łącznie z jej zasobami. Okazuje się, że jednak Ziemia nie jest z gumy. Jakoś nie chce urosnąć. Nie potrafi także zaleczyć ran zadawanych jej w coraz brutalniejszy sposób przez szalejącą na jej obszarze ludzkość. Możliwości wewnętrznego regenerowania się są niewspółmierne do tempa i skali zniszczeń. Rosnącej liczbie ludności oraz rabunkowej eksploatacji surowców naturalnych towarzyszy zjawisko socjo – kulturowe polegające na konsumeryzmie, czyli wypracowanie stylu życia wymuszającego nieustanną pogoń za dobrami, rzeczami, usługami w wielu przypadkach kompletnie zbędnymi. Na początku lat siedemdziesiątych zatroskani tendencjami współczesności członkowie nowo powstałego tzw. Klubu Rzymskiego zlecają międzynarodowej grupie badaczy przeprowadzenie stosownych badań oraz napisanie raportu. Powstaje książka „Granice wzrostu”. Jej przesłaniem i końcowym wnioskiem jest apel o podjęcie natychmiastowych działań na rzecz ratowania pogarszającej się sytuacji ekologicznej. Panowało przekonanie, że da się jeszcze zatrzymać – ograniczyć trend niosący katastrofalne skutki dla przyszłych pokoleń. Przeciwstawiono się krótkookresowej strategii „aby do jutra”. Publikacja stała się przedmiotem licznych dyskusji, także w najwyższych kręgach decyzyjnych świata. Do dzisiaj przetrwało jednak tylko wiodące hasło zrównoważonego rozwoju. Rzeczywistych działań, odpowiednich do skali zagrożeń – nie podjęto. Pocieszające jest jedynie to, że narasta świadomość zagrożenia wśród ludzi. Politycy i kapitał jak nie reagowali, tak nie reagują. Wg żyjących Autorów „Granic wzrostu” współczesna sytuacja jest tak zła, że praktycznie nie da się jej skutecznie zaradzić. Mleko już się rozlało, a świat pędzi ku ostatecznej granicy. Matka ziemia powie stanowcze nie i w dramatyczny sposób ukróci niszczącą samowolę.
Na podstawie filmu dokumentalnego „Ostatni dzwonek”. Planette+doc film festival. W-wa, 9-18 maja 2014r.
Leave a Reply