Produkty finansowe

Aktualny stan – istnienie zróżnicowanej gamy produktów finansowych. O różnym stopniu rentowności i ryzyka. Naturalnych, ułatwiających życie oraz typowo spekulacyjnych, rodem z kasyna. W miarę dopływu do systemu finansowego coraz większego wolumenu taniego pieniądza umacnia się tendencja poszukiwania wyższej opłacalności. Nacisk na generowanie wyższej stopy zwrotu uruchomił mechanizm kreacji produktów pochodnych o coraz wyższym stopniu komplikacji.  Zadomowiły się także kredyty typu subprime. Obciążone ogromnym ryzykiem, oferowane podmiotom bez zdolności kredytowej. Generowane przede wszystkim na rynku USA dzięki mechanizmom dystrybucji uległy upowszechnieniu. Wykorzystując procesy globalizacji rynków finansowych oraz swobodny przepływ kapitałów i usług  możliwy stał się transfer zainfekowanych produktów finansowych do odbiorców praktycznie na całym świecie. Rozwój kontaktów biznesowych, zagęszczenie ich sieci, to dla twórców zainfekowanych produktów „rozproszenie ryzyka ekonomicznego na innych”,  większa szansa realizacji zysków. Poczucie bezkarności uprawdopodabniało zaangażowanie w biznes najważniejszych graczy – korporacji finansowo – bankowo – ubezpieczeniowych w myśl domniemanej reguły, że „wielki nie może upaść”. Szczególnie, że nakręcanie koniunktury gospodarczej poprzez kredytowanie osób nie mających elementarnej zdolności kredytowej nie było incydentalnym zdarzeniem ostatnich lat, ale funkcjonowało od kilku dziesięcioleci jako mechanizm wspomagający realizację wizji sukcesu ekonomicznego obywateli supermocarstwa. Rozrost konsumpcji za wszelką cenę był tez ważną przesłanką zwiększania PKB /W USA w ok. 70% zależy od konsumpcji wewnętrznej/.  W tej sytuacji nie może specjalnie dziwić, że „zainfekowane produkty” rozprzestrzeniły się po całym świecie.  Wielu chciało partycypować w wolumenie zysków proponowanych przez system finansowy światowego supermocarstwa. W sumie: w krótkiej perspektywie czasu – prowizje i bonusy dla menedżerów, zyski dla korporacji finansowych, zadawalający wynik dla akcjonariuszy. W średnim horyzoncie – rozproszenie ryzyka, „wypchnięcie” jego znaczącej części poza system finansowy USA. Natomiast w dalszej perspektywie – to jedna z przesłanek utraty pozycji dominującego gospodarczo i finansowo państwa. Ale polityka „tu i teraz” rzadko uwzględnia dalekosiężną, strategiczną, cywilizacyjną perspektywę. Kryzys lat 2007-2009 niewiele zmienił. Dla kogo zatem dostępna jest wartość dodana? Dla instytucji, które kupiły zainfekowane produkty?   Dla rządu i obywateli USA? W każdym z wymienionych przypadków – przynajmniej w długim okresie – oczywiście, nie. Brak wartości dodanej. Odwrotnie – zaburzenia i kryzys. W największym stopniu sytuacja ta odnosi się do krajów dominujących gospodarek świata zachodniego i obszarów bezpośrednio od nich zależnych. Kto korzysta? Kto rozprowadza hazardową grę z wieloma zmiennymi? Instytucje, które wykreowały i sprzedały ryzykowne bądź zainfekowane produkty finansowe? Zdecydowanie tak. Prawdopodobnie wielki, przyszły globalny kryzys spowodowany oderwaniem się świata finansów od realiów ekonomicznych jest wliczony w strategię działania. W myśl poglądu, że zawsze jest wyjście w sytuacji bez wyjścia. Dla najsilniejszych. Dla zbyt wielkich i zbyt ważnych, żeby upaść. Zgodnie z poglądem, który dotychczas się sprawdzał. Czy sprawdzi się w przyszłości? Trudno o stanowczą odpowiedź. Rzeczywistość jest coraz bardziej złożona i wieloczynnikowa. Mogą być niespodzianki.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*