Składowiska odpadów

Co jakiś czas wybuchają pożary na tzw. składowiskach odpadów niebezpiecznych. Pochodzenie – krajowe i zagraniczne. Problem narasta od wielu, wielu lat. Dosłownie: coraz tego więcej. Jako państwo pozwoliliśmy sobie na status bezproblemowego odbiorcy zanieczyszczeń czy trucizn pochodzących z wszelakiego rodzaju działalności gospodarczej. Utylizacja to koszt. Lepiej się “pozbyć” i mieć święty sposób. Okazuje się, że są liczni, chętni pośrednicy, którzy “pomogą”. Mafijny biznes kwitnie, środowisko i obywatele bezpowrotnie tracą. Państwo niewiele lub nic nie robi. Wolumen trucizn rocznie, pożary wybuchają, a politycy spierają się i zrzucają wzajemnie na siebie winę. Gdzie jest stosowne prawo i jego egzekucja? Kto przepuszcza przez granicę gigantyczne ilości toksycznych śmieci? Kto na to zezwala? Dlaczego od lat nic się z tym nie robi? Pożar w Zielonej Górze to ostatni przykład. Było tam ok. 5 tys. ton niebezpiecznych odpadów. Szacuje się /brak dokładnych danych!/ że w Polsce znajduje się 400-500 składowisk odpadów niebezpiecznych. Nawet blisko Warszawy, w Wołominie i Ryczołku, których wielkość przewyższa zawartość składowiska w Zielonej Górze. Jest się o co martwić. Politykom nie chce się tym zajmować. Utylizacja nagromadzonych w skali kraju niebezpiecznych śmieci to koszt kilkudziesięciu? – kilkuset? miliardów złotych. O wiele efektywniejsze dla władzy wydaje się “rozdawanie” wyborcom rozmaitych prezentów z nadzieją o odwzajemnienie się podczas wyborów. Walka ze zjawiskiem odpadów niebezpiecznych nie wydaje się efektywna z punktu widzenia bieżących kalkulacji politycznych. W związku z tym nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny “samozapłon” i ekologiczną katastrofę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*