Hulajnogi elektryczne

Pojawiły się na ulicach miast w szybkim tempie. Można powiedzieć: masowo. Prawo jednak nie nadąża za rzeczywistością. Podobno “tworzy się”. Hulajnogi elektryczne przemieszczają się po chodnikach. Z doniesień medialnych wynika, że policja – przynajmniej w Warszawie – traktuje je jak pieszych. Czyli mają się poruszać nie po ścieżkach rowerowych, nie po jezdni, ale wspólnie z pieszymi po chodnikach. Dziwne to. Pieszy to dwie nogi i tempo kilka kilometrów na godzinę. Hulajnoga elektryczna to dodatkowo kawałek żelastwa i tak mniej więcej do 30 kilometrów na godzinę. Jak pieszy – hulajnoga wpadnie na pieszego zwykłego, mogą być istotne komplikacje zdrowotne dla obu stron. Warto uregulować to “nowe zjawisko” prawnie, ale ustawodawca nie ma czasu. Tymczasem sprawa jest poważna. Odmienne od policji zdanie miał np. sąd w Lublinie, który ponad dwa lata temu orzekł, że hulajnoga elektryczna to motorower. Jest różnica: pieszy – czy motorower. Warto uzgodnić i trzymać się przyjętych ustaleń ku powszechnemu pożytkowi. W praktyce jest, jak jest. Niektóre hulajnogi elektryczne jeżdżą po chodnikach, inne po ścieżkach rowerowych. Gdyby przyjąć, że to jednak motorower, to raczej po jezdni. Jeśli nie ma regulacji, każdy robi, jak chce. Ale na chodnikach robi się groźnie. Hulajnogi elektryczne pojawiają się wszędzie i mkną szybko, dziko i radośnie. Nawet w przejściach podziemnych w centrum Warszawy w największym tłoku. Trzeba się mocno pilnować, by pod koła pędzącej hulajnogi nie wpaść.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*