Transformacja systemowa

Tadeusz Mazowiecki. Porządny, uczciwy człowiek. Pierwszy premier zmiany systemowej. Jeden z jej kreatorów i symboli. Rząd pod Jego kierownictwem działał w przełomowym dla Polski okresie. Trzeba było podejmować decyzje w bardzo trudnych warunkach. Państwa bankruta, nie realizującego od wielu lat finansowych zobowiązań wobec zagranicy. Z dramatycznie pustym budżetem. Bez rezerw. Bez zdecydowanej pomocy zewnętrznej. Z szalejącą inflacją. Z przestarzałą i nieefektywną gospodarką. Systemem prawnym adekwatnym poprzedniej epoce. W warunkach Sejmu kontraktowego. Z jeszcze żywą tradycją systemu mono partyjnego. Z upowszechnionym, roszczeniowym stanem świadomości społeczeństwa. Praktycznie każdy skrawek rzeczywistości albo kulał, albo trzeba go było wymienić. Zdecydowanie własnymi siłami. Nie było planu Marshalla. Nikt nie oferował Polsce przysłowiowej manny. Długi, choć zredukowane dzięki porozumieniom w ramach Klubu Paryskiego i Klubu Londyńskiego trzeba było spłacać. W tym przełomowym okresie osiągnięto jednak bardzo wiele. Zbudowano podstawy ustrojowe, prawno – organizacyjne i instytucjonalne nowego ładu politycznego, gospodarczego i społecznego. System „na niby” transformował się w niebywale szybkim tempie w system realny. Nierzeczywistość przekształcała się w rzeczywistość. Eliminowano kosmiczne bzdury związane z ideologią i praktyką poprzedniego systemu. Czy wszystko szło gładko? Bez awarii? Bez patologii? Oczywiście, nie. Społeczne koszty transformacji były wysokie. Nieefektywne gałęzie wytwórcze i przedsiębiorstwa traciły rację bytu. Kto miał je utrzymywać? Z czego finansować permanentnie deficytowe, przestarzałe, zadłużone przedsiębiorstwa? W efekcie pracownicy tracili miejsca pracy. W wielu regionach kraju wyglądało to wręcz dramatycznie. Po dwudziestu kilku latach dyskusja o transformacji jest ciągle żywa. Przypomina trochę dyskusję typu „co by było, gdyby”. Krytyka wskazuje, że inne warianty transformacji byłyby dla Polski korzystniejsze. Np. wariant skandynawski. Albo droga niemiecka – tzw. ordoliberalizm związany z Ludwikiem Erhardem. Inni powiadają: tylko ścieżka chińska. Jeszcze inni: Singapur. Są zwolennicy tzw. trzeciej drogi. Nie socjalizm, nie kapitalizm, ale coś innego. Różne koncepcje można teraz przywoływać. Żadna jednak nie miała wówczas ani silnej reprezentacji politycznej, ani nie była możliwa do zrealizowania. Praktyka, konieczność działania w trudnych warunkach, pod presją czasu, to co innego, niż aktywność biblioteczna czy kanapowo-kawiarniana. Myślenie i praktyczne działania twórców polskiej transformacji przyniosły Polsce o wiele więcej pożytku, niż szkód. Oczywiście, trzeba badać i analizować transformację systemową. Także rolę i wkład jej Twórców, w tym premiera ówczesnego rządu, Tadeusza Mazowieckiego. Szkoda, że ludzie tak szybko odchodzą.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*