Sonata Księżycowa

      Odrealniony świat. Wsłuchanie się, wciągnięcie w wir dźwięków – absolutnie naturalne. Nie ma innych odczuć. Odniesienia tylko metafizyczne. Przepełnienie ekspresją i urokiem, natchnieniem i zafascynowaniem. Można  tylko zachwycić się. Jakiekolwiek wątpliwości nie wchodzą w grę. Przybywają  wielbiciele i entuzjaści. Słuchają kompozycji klasycznych geniuszy, najlepszych propozycji, jakie zrodziła ludzkość. Beethoven. Inni wielcy. Co odbiorcy mogą zrobić? Czy mogą cokolwiek zrobić? Pełna aprobata i jeszcze jedno, kolejne zasłuchanie. Zmienia się pianista, barwa interpretacji, ale pozostaje niezmiennie wspaniała muzyka. Ta sama sala, identyczne procedury, indywidualne zwyczaje i wspólne obyczaje. Powtarzalność schematu. Często ci sami odbiorcy, przychodzą stale. Ten sam klimat, choć o różnej temperaturze. Zawsze życzliwość dla wykonawców, choć aplauz po występie – delikatnie zróżnicowany. W przypadku utworów typu Sonata Księżycowa entuzjazm zawsze jest zapewniony. Grywana w salach koncertowych muzyka klasyczna dzieli się na bardzo dobrą oraz przebojową. W przypadku tej drugiej gorący aplauz jest zawsze. Tym bardziej, że jest znana i upowszechniana nie tylko na koncertach filharmonicznych. Stanowi przedmiot licznych współczesnych adaptacji muzycznych, filmowych, teatralnych a także informatycznych – istnieje np. niewiarygodnie piękna, współczesna, graficzna prezentacja układu słonecznego wykorzystująca w postaci muzycznego tła najwspanialsze fragmenty Sonaty Księżycowej.  Ta muzyka jest stale obecna, stanowi źródło natchnień i inspiracji, nie tylko stricte artystycznych. Może dlatego, że często powstawała z potrzeby serca i ducha, z zauroczenia, zachwytu, z nie – rzeczywistości. Sonata Księżycowa także miała swój pierwowzór. Bardzo dużo najwybitniejszych dzieł artystycznych nie budziłoby zachwytu, gdyby nie ścisły związek z osobą, obrazem, przeżyciem, doświadczeniem. W przypadku Sonaty Księżycowej była to hrabianka Giulietta, z którą pokrętne niekiedy koleje losu Beethovena na trwałe nie połączyły. W 1801 roku dedykuje młodziutkiej, wówczas siedemnastoletniej swojej uczennicy chyba najpiękniejszą z 32 stworzonych przez siebie sonat. Małżeństwo nie mogło dojść do skutku z racji zbyt niskiego stanu urodzenia Beethovena. Na szczęście pozostała muzyka, szczególnie piękna pierwsza część Sonaty – adagio sostenuto – liryczna, melancholijna, nostalgiczna muzyka, symbol niekończącej się tęsknoty i nieustannej nadziei. Znakomicie oddająca zarówno dryfowanie ludzkiego życia, jak i tajemnicę kosmosu.

    Sonatę Księżycową a także równie piękne – Patetyczną, Waldsteinowską i Appasionatę wykonał ceniony, specjalizujący się w muzyce Beethovena, klasyczny angielski pianista John Lill. Piękny wieczór w Filharmonii Narodowej. Jak wiele, wiele innych koncertów. Warto pochodzić. Inny wymiar rzeczywistości. Inne rozumienie sensu egzystencji.

One comment on “Sonata Księżycowa
  1. Wojciech Michalak says:

    Czytając trudno nie wkomponowywac w tło opisywanej muzyki. Dodatkowa nuta historii podsyca apetyt, aby poznać kulisy narodzin innych znanych dzieł. Tekst przyciąga i trzyma człowieka w garści aż do końca. Tylko trzeba uważać, bo jak tak dalej będzie to miejsc w filharmonii zabraknie…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*