Oburzeni czasem

Miało być znowu o Chinach, ale jest o czasie zimowym. Znowu zmiana. Bez sensu to kolejne przestawianie się, regulacja zegarków i czegoś tam jeszcze. Już niedługo. Tyle zapowiedzi, a teraz znowu perturbacje. Najgorzej z organizmem żywym. Najtrudniej tym, którzy mozolnie walczą z wielogodzinny przestawieniem się na tryb europejski np. ze wschodnioazjatyckiego. Człowiek budzi się, jak skowronek, o czwartej z rana i nic z dalszego spania. Nie daje rady późniejsze kładzenie się spać, bo ok. 20 następuje dramatyczny kryzys. Wszak to już druga w nocy we wschodniej Azji. Podusia i film się urywa. Także bez podusi, gdziekolwiek się jest. A tu perspektywa oficjalnej zmiany czasu. Strach myśleć. Była czwarta z rana, a teraz trzecia. Skowronek ten sam, spać się już nie da. Straszna dla organizmu bieda. Trzeba się przemóc. Ok. 20 szprycowanie kawą. Spacerowanie. Chodzenie po schodach. Liczenie gwiazd, jeśli się pojawiły. Na stojąco lub w ruchu. Może po tygodniu minie, a może nie. Pierwszy tydzień już przeleciał ze skutkiem mizernym. Stąd oburzenie. W tym przypadku czas wrogiem człowieka. Szczególnie jego zmiana. W Europie lepiej mieć jednolity. W Chinach niech się dzieje, co chce. Im i zmiana czasu na Europejski niewiele pomoże. Aby mieli ryż i pałeczki.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*