Reprywatyzacyjna iluzja

Wydawało się, że niemożliwe staje się realne. Pojawiła się nadzieja na zakończenie okresu dzikiej reprywatyzacji wyniszczającej zarówno państwo, jak i obywateli. W październiku 2017 roku powstał projekt ustawy, która miała obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku. Zapowiadano pilne jej uchwalenie. Cel – wprowadzenie niezbędnych regulacji prawnych uniemożliwiających trwający od dziesięcioleci rabunek. Teraz /luty 2018/ okazuje się, że ma liczne błędy i trzeba nad nią pracować. Zapowiada się, że będzie, jak do tej pory. Zero regulacji, maksimum bałaganu, złodziejstwa i malwersacji. Okazja sprzyja złodziejom. Im większe profity, tym liczniejsze i bardziej bezwzględne grono „zainteresowanych”. Przestępczy apetyt rośnie w miarę jedzenia. Brak precyzyjnych zapisów prawnych umożliwia przestępczą aktywność, w którą uwikłani są politycy, urzędnicy, prawnicy, biznesmeni. Tymczasem znowu klapa. Siła „niechętnych” wyprostowaniu patologii w procesie reprywatyzacji wydaje się ogromna. Przyjdzie nam nadal bezsilnie przyglądać się grabieży wspólnego majątku i poznawać nowe fakty bezlitosnego obchodzenia się z ludźmi. Czy jako społeczeństwo w końcu się „ogarniemy” i potrafimy doprowadzić do zabezpieczenia własnych interesów? Udźwignąć „ciężar”?W tej konkretnej sprawie liczba optymistów na finalne jej uregulowanie od lutego 2018 roku gwałtownie maleje. Jako puenta losów polskiej ustawy reprywatyzacyjnej znakomicie pasuje fragment twórczości Juliana Tuwima:

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

I każdy nie wiem jak się wytężał,

To nie udźwigną, taki to ciężar”.

P.S.: Patrz wpis z października 2017 roku – Ogólnopolska reprywatyzacja.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*