Krytyka transformacji

17 grudnia minęło 25 lat od oficjalnej daty rozpoczęcia tzw. Reformy Balcerowicza. W tragicznej sytuacji klęski systemu gospodarczego i politycznego poprzedniego ustroju zainicjowano program przestawienia rzeczywistości „z głowy na nogi”. Jak zwykle każdy medal ma swoje dwie strony. Warto przyjrzeć się krytyce. Jej główne oskarżenia ogniskują się wobec zarzutu neoliberalizmu. Co przez to rozumieją? Zbyt małą rolę państwa. Brak reprezentatywności interesów „szerokich rzesz ludności”. Niespełnienie nadziei większości społeczeństwa. Grabież majątku. Zbyt wysokie koszty społeczne transformacji. Co krytycy mają do zaoferowania? To, co zwykle. Społeczną gospodarkę rynkową. Trzecią drogę /nie kapitalizm, nie socjalizm, ale coś innego/. Jak zapytać o konkret, to za przykład służy odbudowa gospodarki niemieckiej po II wojnie światowej /Ludwig Erhard/. Jako wizja „na jutro” pojawia się idea nowego pragmatyzmu. Jest to „heterodoksyjna koncepcja dynamicznego i długotrwałego, zrównoważonego potrójnie – ekonomicznie, społecznie i ekologicznie – rozwoju społeczno-gospodarczego”/Kołodko/. Merytoryczny sens tego sformułowania zapewne dokładnie rozumie jej Autor. Jeżeli teza ta sprowadza się do koncepcji działań pragmatycznych, rozwiązujących realne problemy rzeczywistości – to zgoda. Nie widać oponentów. Także „neoliberał” nie powinien być przeciwny pragmatyzmowi. Czy to nowemu, czy staremu, czy przyszłemu. Amerykański pragmatyzm końca XIX i XX wieku /Dewey, James, Peirce/ stanowił mocne ogniwo i grunt dla kształtowania się myśli politycznej i gospodarczej Zachodu. To raczej idee trzeciej drogi, społecznej gospodarki rynkowej, licznych, regulacyjnych funkcji państwa odbiegały od praktyki rozwoju gospodarczego cywilizacji Zachodu. Koncepcja, że państwo wszystko załatwi, uchroni przed zakusami paskudnego kapitalizmu i prywatnych wyzyskiwaczy, zabezpieczy i posprząta – to jedynie ideologiczna imaginacja. Etatyzm, rozwój instytucji państwa, oddawanie kolejnych sfer aktywności obywatelskiej zewnętrznemu suwerenowi – to stary pomysł. Doświadczenia polskie okresu socjalistycznego potwierdziły, że ta droga jest zabójcza. Budowa podmiotowości społeczeństwa a nie jego ograniczanie wydaje się właściwszym kierunkiem. Nie państwo, nie partie polityczne, nie orientacje ideologiczne ale jego obywatele stanowią sól tej ziemi. Nie zadawnione spory, ale teraźniejszość i przyszłość powinna być przedmiotem współczesnego dyskursu. Współczesne państwo polskie nie działa efektywnie. Niektóre jego sfery, jak zdrowie, bezrobocie i formy zatrudnienia, innowacyjność gospodarki, problemy demograficzne, bezpieczeństwo emerytalne czy emigracja młodzieży nie znajdują rozwiązania. Zbyt wiele czasu i energii zajmują procesy patologii organizacji i odpowiedzialnych za nie osób. Zwiększanie uprawnień instytucji państwa bez ich radykalnego oczyszczenia i usprawnienia niczemu nie służy. Jeżeli drogę naprawy określimy mianem nowego pragmatyzmu, to niech tak będzie. Nie chodzi o nazwy. Chodzi o treść. By państwo polskie nie było jedynie teoretyczne. By instytucje państwa działały. Były czymś innym, niż „kamieni kupa”.

Patrz wpisy: Transformacja systemowa, Transformacja bis, Państwo teoretyczne

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*