Zaduszkowe myślenie

Dzień Zaduszny. Najbliżsi odchodzą. Choroby, wypadki, wojny, przestępstwa. Najczęściej decyduje wiek. Przyroda ma swoje prawa. Nie da się dłużej. Ważny jest jednak sposób odchodzenia. Godny czy poniżający. Jak wygląda cywilizacja śmierci? Jakie są standardy, wzorce w okresie poprzedzającym definitywne zakończenie ludzkiej egzystencji? A może po prostu ich brakuje – decyduje żywioł, przypadek, stan zamożności? Kto ma zadbać, by kres życia nie był pasmem udręki? W polskich realiach wszystko jest w rękach rodziny. Instytucje państwa nie są przygotowane do pomocy, współpracy, zabezpieczenia ostatnich lat życia ludzi potrzebujących wsparcia. Społeczeństwo polskie starzeje się w szybkim tempie. Ten dramatyczny problem nie znajdował i nie znajduje praktycznie żadnego miejsca w strategiach społeczno-politycznych i gospodarczych. Nie zauważa się go. Jest niewygodny. W końcu bogaci i decydenci jakoś sobie poradzą. Przynajmniej póki co sami mają takie przekonanie. Programy wyborcze ustawione są pod kątem aktywnych, silnych, licznych, aktywnie głosujących. Chory, podupadający na zdrowiu, stary, umierający – to nie są podmioty godne zainteresowania. Chyba, że w dzień zaduszny. Ale też nie dla wszystkich. Cywilizacja śmierci to temat tabu. Nie jest trendy. Nikt nie potrzebuje odchodzących. Ludzie zbyteczni. Niepotrzebny koszt.

W ciągu trzydziestu lat ludność Polski zmniejszy się o ponad 15% – wyniesie 32,4 mln osób. Z końcem XXI wieku doświadczymy spadku o prawie 45%, do poziomu 21 mln. Struktura ludności pod względem wieku coraz bardziej katastrofalna – niemalże same staruszki. Warto coś zrobić poza stopniowym upowszechnieniem programu powszechnej eutanazji. Można puścić wodze wyobraźni i przewidzieć radosne programy multimedialne reklamujące pozytywne strony drogi ku śmierci. Łącznie z zachętami materialnymi zarówno dla jeszcze żyjących, jak i za chwilę odchodzących. Realne może się stać ustawodawstwo limitujące długość życia. Wersja standard i uprzywilejowani wg określonych kategorii. Nie jest to nic niemożliwego. Wszak programy eutanazji na życzenie aktualnie funkcjonują w tzw. wysoko rozwiniętych krajach europejskich. Nic, tylko wziąć przykład i upowszechnić stosownie do lokalnych okoliczności. Same „korzyści”.

Istnieje także alternatywa. Mozolny trud budowy systemu zabezpieczenia egzystencji ludzi starych, schorowanych, odchodzących. Wymaga licznych oddziałów geriatrycznych w szpitalach, a nie ich likwidacji. Wymaga kształcenia lekarzy o tej specjalności. Wymaga budowy domów opieki i hospicjów z prawdziwego zdarzenia, z personelem o najwyższych zawodowych i moralnych kwalifikacjach. Czy jest to możliwe w polskiej rzeczywistości, w realiach społeczno-politycznych i gospodarczych najbliższych lat? Powinniśmy sami sobie odpowiedzieć. A potem już się nie dziwić, że jest tak, jak jest. Nie mieć do nikogo pretensji – wszak wybraliśmy taki, a nie inny wariant rozwoju rzeczywistości i transferu wspólnych pieniędzy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*