Zawodząca pamięć

Częsta u polityków. Naopowiada, przykuje uwagę, zbulwersuje. Najpierw jedna wersja, potem druga, a na koniec – nic nie pamięta. Siedem lat w resorcie. Praca widać wykańcza. Amnezja. Demencja. Pomroczność. Jak w takim stanie można było prowadzić politykę zagraniczną? Złośliwi mogą powiedzieć, że jeśli odbywało się to w takim stanie ducha /pamięci bez pamięci/, to trudno się dziwić aktualnemu unikaniu obecności Polski przy kształtowaniu sytuacji międzynarodowej w newralgicznych punktach Europy. Czasem trzeba odpuścić. Warto odpocząć i spróbować się podleczyć. Chodzi o to, by niewątpliwy stan chorobowy nie pogłębił się. Szkoda człowieka. Aktualnie znajduje się w niemniej niebezpiecznym dla siebie miejscu. Bardzo odpowiedzialnym. Jeżeli sytuacje będą się powtarzać, strach myśleć, co może się wydarzyć. Mogą padać z mównicy Sejmowej przedziwne opinie i propozycje. Istnieje poważne zagrożenie dla efektywnego funkcjonowania najwyższego organu stanowienia prawa w Polsce. Pewne symptomy zauważalne były wcześniej, chociażby przy okazji publikacji „podsłuchanych rozmów”. Niektórych jednak tamta sprawa – afera niczego nie nauczyła. Uważają, że mogą beztrosko lansować siebie, wyrażać opinie i pomówienia bez troszczenia się o dobro kraju i własne imię. Wszystko uchodzi bezkarnie. Zapomniał, był źle zrozumiany, miał inne intencje, wypowiedź wyrwana z kontekstu, był zdenerwowany, nie było takiej rozmowy, może coś było, ale nie wiadomo gdzie i kiedy. Świat na nas nie poczeka. Odjedzie. Pozostaniemy sami ze sobą we własnym sosie. Wikłamy się /nasi reprezentanci/ w sytuacje beznadziejne i głupie. Ręce wprost opadają. Zawodząca pamięć nie może być atrybutem i atutem osób piastujących najwyższe pozycje w państwie. Jeżeli to kryterium bycia politykiem upowszechni się, możemy stać się pionierem na skalę światową. Wątpliwe jednak, by ktoś tę drogę chciał naśladować.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*