Z połonin

Częściowo się udało. A może nawet całkiem dużo, zważywszy deszczowe i wietrzne prognozy pogody. Warto było zaryzykować. W sumie: trzy dni lało i wiało, ale w pozostałe było całkiem znośnie. Bieszczady nie zawiodły. Jesienią szaleją niebywałymi kolorami. Nie można oczu oderwać. Zmęczenie zmęczeniem, ale chce się dalej, bo wszędzie jest przepięknie. Tego nie da się opowiedzieć. Częściowo nastrój niebywałego piękna oddają zdjęcia czy filmy, ale to jednak nie to samo. Podobnie jest z dziełem sztuki. Bezpośredni kontakt z oryginałem to inny estetyczny odbiór, niż jego fotografia. Prawdziwy, niepowtarzalny smak i czar bieszczadzkich połonin jest tylko tam, w bezkresie zaczarowanych, jesiennych barw oddających rzeczywistą estetykę natury. Wstyd, że odkrycie Bieszczad nastąpiło tak późno, że zbyt długo ważniejsze wydawały się inne kierunki zwiedzania świata. Tatry są wspaniałe i piękne, ale nie tak rozległe. W końcu, w ciągu wielu lat wędrówek powielane są turystyczne szlaki. Wniosek: Bieszczady trzeba powtórzyć. Koniecznie w przyszłym roku. Nie ma na co czekać. Trzeba odrobić zaległości i iść dalej. Tak wiele jeszcze zostało do zobaczenia….

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*