Poniedziałek. Jazz Cafe Łomianki. Kolejna świetna inicjatywa. Włodek Pawlik solo. Fortepian i artysta. Improwizacje. Jazz. Luz i swoboda. Głównie najnowsza płyta z września 2017 r – Songs without words. Półtorej godziny muzycznego szaleństwa i urzekającej estetyki dźwięku. Można posłuchać Włodka Pawlika nie tylko w Nowym Jorku. Można i w Łomiankach. Jest nie tylko wielkim muzykiem, ale skromnym, grzecznym człowiekiem. Zawsze zachwyca i nigdy nie zawodzi. Trzeba Go słuchać, bo jego muzyka to przeciwwaga dla głupoty codzienności, sztuczności i niekompetencji. Świetnie było posłuchać Włodka Pawlika właśnie w poniedziałek. Uderzający kontrast między wysokim poziomem artystycznym zawsze i wszędzie a miernotą i arogancją demonstrowaną przez wielu tych, którzy niewiele umieją, puszą się i okrywają wstydem nację, wśród której wyrośli. Artyzm nie wynika z celebry, z reklam, zadufania w sobie i udawania wielkości. Artyzm ma się w sobie albo go się nie ma. Udawać można całkiem długo, ale zawsze wychodzi szydło z worka i pozostaje wstyd. Tak jak np. w poprzedzającą poniedziałek niedzielę, gdy polska reprezentacja w piłkę kopaną obnażyła swoje umiejętności i ukazała prawdziwe oblicze sztuczności i wewnętrznej słabości. Nie ma takiej możliwości w przypadku artystów z prawdziwego zdarzenia, do których już od dawna zaliczono Włodka Pawlika.
P.S. Patrz poprzedni wpis: Polskie kopanie oraz wcześniejszy – Włodek Pawlik
Leave a Reply