Standardy zachowań powinny obowiązywać ludzi władzy. Nie wydaje się zasadne, by za publiczne, budżetowe pieniądze były opłacane wystawne obiady, kolacje, bankiety. Za prywatne spotkania należy płacić z własnej, a nie publicznej kieszeni. Z jakiego powodu żyjący na skraju ubóstwa /miliony ludzi w Polsce/ płacąc podatki zrzucają się na prywatne rauty? Czy elementarna kultura polityków odbiega od standardów kultury społecznej? Natomiast spotkania służbowe bezwzględnie powinny odbywać się w miejscach do tego przeznaczonych. Są gabinety, salki konferencyjne, specjalnie przystosowane pomieszczenia. Można zamówić napoje czy catering. Czy trzeba się koniecznie „napić”, żeby móc rozstrzygać ważne dylematy polityki państwowej? Na trzeźwo obywatel polityk nie potrafi?
Przy każdorazowym obejmowaniu władzy politycy określonej formacji obiecują zachowanie odpowiednich standardów i norm kulturowych oraz oszczędność grosza publicznego. Następnie, im dalej w las, tym bardzie hulaj dusza, piekła nie ma. Zasada jest prosta: użycie publicznych, budżetowych środków na potrzeby własne powoduje natychmiastową dymisję ze stanowiska. Zapanowałby ład oraz dobry przykład dla obywateli. Zmieniłoby się postrzeganie władzy. Sprawy publiczne załatwiane byłyby w miejscach do tego przeznaczonych. Z ogromną korzyścią dla jakości ustaleń i ich poufności wobec instytucji czy osób niepowołanych.
Budżetowe kolacyjki i inne knajpiane przyjemności to wierzchołek góry lodowej przywilejów serwowanych samym sobie przez polityków. Nie ma co wymieniać, co cztery lata przy okazji wyborów sprawa chwilowo wypływa pod hasłem „my – oszczędzamy”, a potem karawana jedzie dalej.
Jest o czym mówić. To wszystko są wspólne pieniądze. Rozrzutność w zakresie „kolacyjek” może przemieszczać się na inne obszary zarządzania środkami budżetu państwa. Powstaje pytanie, na ile rosnące zadłużenie wynika z modernizacji kraju, pobudzania innowacyjności i konkurencyjności, a w jakim stopniu jest rezultatem rozrzutności i całkowicie błędnych decyzji w zakresie polityki społeczno-gospodarczej. Budżetowe „kolacyjki” stanowią dobry pretekst do przetestowania naprawdę kosztownych inicjatyw, mogących być jedynie marketingową iluzją ich społecznej użyteczności.
Leave a Reply