Pomiędzy stanem pewności a niepewności. Im więcej niepewności, tym większe ryzyko. W grach losowych, w hazardzie, im mniejsza szansa na wygraną, tym większa nagroda. Zazwyczaj jednak cenimy bezpieczeństwo. Wszak to podstawowa potrzeba człowieka. Być może z tego wynika rezerwa wobec podejmowania większego ryzyka. Roztropność, opanowanie, przyzwoitość to cnoty zabezpieczające w sytuacji braku pewności działania. Zapadające decyzje minimalizują znaczenie możliwego błędu. Niska wygrana przy niewielkim ryzyku. Z wysokim poczuciem pewności osiągnięcia zamierzonych rezultatów. Chodzenie na skróty, błądzenie po polu minowym jest eliminowane z arsenału potencjalnych zachowań. Wolniej jedziesz, dalej zajedziesz. W procesie decyzyjnym staramy się za wszelką cenę osiągnięcie stanu zbliżonego do pewności.
Niekiedy z niszowych sfer, jak gry losowe lub hazard przenosimy nasze zachowania na poziom decyzji operacyjnych bądź strategicznych. Działając w rzeczywistych warunkach. W otoczeniu instytucjonalnym bądź zbiorowości konkretnych, realnych ludzi. Nasze ryzyka zostają często przenoszone. Mogą dotknąć innych, doprowadzić do kryzysu bądź upadku. Dzieje się tak, gdy popadamy w tarapaty. Jest źle, a wiele wskazuje, że może być jeszcze gorzej. Mamy różne opcje wyboru. Stawiamy jednak wszystko na jedną kartę. Liczymy, że los się odwróci i w końcu wygramy. Bez względu na koszty. Swoje i obce. Błysk w oku bądź desperacja. Zaszalejemy. Co tam ryzyko. A nóż się uda. Zaciskamy pięści. I zęby. Jesteśmy wielcy. Wszystko albo nic. Po nas choćby potop. Adrenalina rośnie – im ważniejsze zadanie, większe pieniądze, rozleglejsza skala decyzji. Potem jednak wszystko pryska. Bańka mydlana. Koniec złudzeń. Mleko się rozlało. Kompromitacja. Niesława. Straty. Kto pokryje? Ryzykant? Hazardzista? Mitoman? Zazwyczaj nie. Nie mieli złych intencji. Działali w imię szczytnych racji i racjonalnych przesłanek. Są kryształowi i uczciwi. Nie zostali właściwie zrozumiani. Nie wyszło. Przyczyny obiektywne. Zawinili inni. Zawsze jacyś Oni. Zapłacą ci, co zwykle. Obywatele – w ostatecznej instancji płatnicy nieuzasadnionego ryzyka. W końcu ktoś powinien rachunek uiścić.
Leave a Reply