Dług publiczny to paskudna sprawa. Szczególnie, gdy w krótkim czasie rośnie bez opamiętania. Trzeba nad nim zapanować. Zredukować. Oswoić. Można zwiększyć przychody albo zmniejszyć wydatki. W czasie pandemii trudno liczyć na poważny wzrost PKB. Równie mało prawdopodobne jest pozyskiwanie dodatkowych środków z domykania luki podatkowej, szczególnie VAT. Co władza mogła zrobić, to zrobiła. Z tego tytułu nie można liczyć na dodatkowe, wysokie wpływy. Co pozostaje? Wzrost podatków i opłat. Działania konieczne w sytuacji realizacji wydatków w wielkiej skali. Może zostać zastosowana także metoda kontrybucji z tytułu likwidacji OFE. Sporo miliardów. Czy wystarczy? Wątpliwe. Skala aktualnego wzrostu zadłużenia jest zbyt duża. Wniosek: ciąć wydatki. Skala transferów społecznych w dobie kosztów związanych z pandemią jest zdecydowanie za wysoka. Przykłady: 500 plus tylko od drugiego dziecka z wyłączeniem najlepiej sytuowanych rodzin. Likwidacja 13 i 14 emerytury. Zmniejszenie dopłat do nieefektywnych gałęzi wytwórczych, szczególnie górnictwa. Zaprzestanie rozrzucania pieniędzy podatnika “na prawo i lewo”. Rezygnacja bądź oddalenie w czasie inwestycji nieefektywnych, które w niskim stopniu przyczyniają się do unowocześniania gospodarki. Drukowanie pustych pieniędzy to najgorsza metoda przeciwdziałania kryzysowi. Powoduje jedynie inflację i utratę wartości pieniądza narodowego. Jeżeli teraz nie skupimy uwagi na transformacji /ograniczeniu/ długu, w przyszłości zapłacimy wysoką cenę. Najwyższy czas na dostrzeżeniu właściwych priorytetów. Czas bezpowrotnie ucieka.
P.S. Patrz poprzedni wpis: Ciężar długu
Leave a Reply