Pazerni politycy

Mało kasy. Biedacy. Cała klasa polityczna. Z nielicznymi wyjątkami. Kuluary. Pogaduchy. Uzgodnienia. Błyski w oczach. Pieniądze, które się nam należą. Rach, ciach i mamona w kieszeni. Super szybka ustawa. Jaka tam społeczna konsultacja. Władza i opozycja. Ręka w rękę. Wszak ja polityk, ty polityk. Ja teraz, ty może później. To jeden wózek. Wspólne interesy. My elita. My pierwsza klasa. Reszta niech poczeka, nic się nie stanie, jeśli nigdy się nie doczeka. Takie prawo. My na górze, my na furze. Decydujemy, Rozdzielamy. Za mało dla siebie mamy. 2-3% rocznie dla emeryta. Dla budżetu zero. Dla siebie od 40% mamy. Także 19 tys dla Pierwszej Damy. Należy się. Wszak my władza i opozycja. Zjednoczeni, zmotywowani, zachwyceni. Pandemia? Kryzys? Bezrobocie? Inflacja? To nasza motywacja! My pierwsi, my sprawiedliwi, wszyscy na myśl o ekstra kasie szczęśliwi. Cała reszta niech poczeka. My najważniejsi. W tej sprawie pojednani, pogodzeni. Szybko i skutecznie. Sejm, Senat, Prezydent – uzgodnione. Tak miało być. Jednak szydło wyszło szybko z worka. Oddolnie -oburzenie i krytyka. Zadziałały. Opozycja wpadła w panikę. Nikt przy zdrowych zmysłach nigdy by na nich już nie zagłosował. Senat odrzucił, czyli opozycja zmieniła w ciągu dwóch dni zdanie. Paranoja. Co za politycy, co za ludzie. Zero zaufania. Odpowiedź całkiem sensowna. Władza się wycofuje. Albo razem, albo figa z makiem. Nikt nie dostanie. Ani wy, ani my. Ale my mamy władzę. Poseł może być ministrem albo wiceministrem, może zarabiać w wielu innych miejscach. Znajomi i rodzina w spółkach skarbu państwa. Władza się wyżywi. A opozycja? Jak nie dotrzymuje ustaleń, to w przysłowiowe krzaki. Tylko Pierwszej Damy szkoda… Tych 19 tysięcy… Jak do tej pory to pierwsza taka próba, by obywatele także Pierwszą Damę poprzez budżet utrzymywali. Aczkolwiek w tej kwestii jest też inna opinia. Jeśli nie odpowiada dotychczasowa tradycja, czyli brak uposażenia dla żony Prezydenta, to dlaczego szanowny Kandydat na Prezydenta powtórnie ubiegał się o to stanowisko. Jeśli nieotrzymywana pensja nauczycielki tak dramatycznie waży w budżecie rodziny, to nie trzeba pchać się na afisz. W końcu kandydat na Prezydenta nie był bezrobotny i nie miał na utrzymaniu ośmiorga dzieci, jak wspomniała historyczna już postać – żona pierwszego polskiego Prezydenta. Ona nie miała ekstra pensji ani ekstra przywilejów. Miała w sobie coś cenniejszego – osobistą godność i skromność. Dzięki temu pozyskała społeczne zaufanie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*