Szymon i Eryk

Drugi dzień finałów. Tym razem trzech pianistów. Wielki dzień Szymona Nehringa. Zdecydowanie najlepsze, jak dotychczas, wykonanie konkursowe Koncertu. Bezapelacyjnie Chopinowskie, słowiańskie. Słychać Mazowsze i Krakowiaka w trzeciej części Koncertu. Niczego nie trzeba się domyślać ani interpretować. Wszystko jest przepięknie dograne i wyinterpretowane. Poprzednie wykonania gwałtownie zbladły wobec ogromnego talentu Szymona Nehringa. Z etapu na etap grał coraz lepiej, by w finale zdominować swoją muzykalnością i perfekcyjnością. Najwięcej Chopina w Chopinie. Jego wspaniały, cudowny występ jeszcze raz zmusił do refleksji – dlaczego nie dopuszczono znakomitego we wszystkich poprzednich etapach Krzysztofa Książka? Wielki żal. Obaj są uczniami prof. Wojtasa z Bydgoszczy. Pewnie finał byłby zdominowany przez Polaków. Ale Szymon grał Koncert jakby za dwóch. Jego wykonanie to istny kanon, wzorzec dla innych, startujących uczestników. Także dla drugiej, wielkiej indywidualności startującej w tym samym dniu. Amerykanin Lu zgrał jak zwykle urzekająco lirycznie i pięknie. Jest zdecydowanie bliżej Chopina, niż grająca dzień wcześniej jego rodaczka, Kate Liu. Wydaje się, że będzie należał do grona najwyżej ocenionych uczestników Konkursu, co mu się słusznie należy. Muzycznie bardzo wrażliwy, starał się jak mógł być bliski geniuszowi Chopina. Nigdzie nie ma próby „poprawiania” zapisów nutowych ani żadnych nachalności interpretacyjnych. Zgodnie z oczekiwaniami sceptyków zawiódł trzeci z występujących tego dnia pianistów. Finał dla Osokinsa okazał się nieporozumieniem. Uzdolniony pianista gra swoje, to co chce. Pragnie błyszczeć za wszelką cenę. Chopin to nie jego bajka. W Koncercie wypadł gorzej, niż można było przypuszczać. Wszak nie wszyscy mogą zostać laureatami.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*