Jak medycy nie mogą sobie z władzą poradzić, rozbijają w Warszawie tzw. białe miasteczko. Postulaty: organizacja służby zdrowia i pieniądze. Nie ma się co dziwić. Jak nie zawalczą, to nie dostaną podwyżek i nic się nie zmieni w systemie lecznictwa. Opieka zdrowotna i jej ogromne mankamenty to znany, stary problem. Każdy się z nim zetknął w różnych okolicznościach. Może kiedyś ktoś weźmie się na serio za ochronę zdrowia obywateli i postawi go z głowy na nogi. Ciągłe dosypywanie pieniędzy bez racjonalnej reformy niewiele przyniesie. Co najwyżej medycy poprawią stan swoich finansów. Dopóki nie nastąpią rozsądne, przemyślane zmiany, będzie tak jak jest albo jeszcze gorzej. Aspekt płacowy można najłatwiej uregulować. Wszak nie tak dawno jeszcze np. Prezes NBP powiadał, że w Polsce mamy dużo pieniędzy i na wszystko wystarczy. Takich optymistów było wielu. Medycy słyszą, o rosnących płacach rozmaitych grup obywateli. Nawet po 10, 20 tys. zł dodatkowo co miesiąc. Jednocześnie jak każdy odczuwają zabójcze tchnienie inflacji, która niszczy budżety milionów. Postanowili zawalczyć o swoje. O pieniądze dla siebie i organizację warsztatu pracy, czyli o standard zatrudnienia. Kadra medyczna starzeje się, pielęgniarek i ratowników medycznych od dawna brakuje. Nie ma kto leczyć. Można powiedzieć, że od wielu lat narodowa farsa zdrowotna ciągle trwa. Rzeczywistych, pozytywnych zmian nie widać. Zmniejsza się natomiast długość życia obywateli, co stanowi weryfikator rozmaitych, uprawianych wobec zdrowia, polityk. Od wielu lat nikt nie może, nie chce, nie potrafi uzdrowić systemu ochrony zdrowia. Tkwimy w ustawicznym letargu i niemocy. Ale “jakoś” żyjemy. Coraz bardziej “jakoś”.
P.S. Patrz poprzednie wpisy: NFZ /2013r/, Chore państwo, Zdrowie po nowemu, Sieć szpitali, Polityka zdrowotna
Leave a Reply