Protest nauczycieli

Narobiło się. Opowieści o znakomitej kondycji budżetu państwa, piątka obietnic podążająca za poprzednią piątką, zrealizowane już żądania płacowe innych grup zawodowych wywołują kolejne postulaty. Tym razem nauczyciele. Zarobki mają kiepskie. Odpowiedzialność ogromna. Wychowanie przyszłych pokoleń. Powinni być najlepsi z najlepszych. Wszyscy powinniśmy być zainteresowani przerwaniem spirali ubóstwa nauczycieli, która ciągnie się od socjalizmu. Wówczas było to jeszcze uzasadniane ideologicznie – wszak mówiło się o przodującej roli klasy robotniczej i jej partii – awangardy mas. Nauczyciele, jako inteligencja, byli traktowani “tak sobie”. Po restytucji kapitalizmu w Polsce można było przypuszczać, że dalsze utrzymywanie “socjalistycznego” stanu rzeczy jest nieaktualne. Jednak trzydzieści lat minęło i jest jak było, czyli dla nauczycieli ciągle brakuje. W zasadzie to protest nauczycieli można było przewidzieć. Podobnie, jak innych grup zawodowych niezadowolonych ze swoich uposażeń. Skoro kasa jest, miliardy złotych płyną szerokim strumieniem, to dlaczego nie ja, to dlaczego nie my. Trzeba pójść na zwolnienie lekarskie, ogłosić głodówkę, zablokować autostradę albo arterię komunikacyjną w Warszawie, manifestować, zastrajkować. Kiedyś jeszcze niektórzy palili opony dla zwiększenia siły swoich postulatów. Tymczasem budżet państwa, czyli nasze pieniądze, nie są z gumy. Nie działa zasada “stoliczku, nakryj się”. Skuteczna okazuje się koncepcja kto pierwszy, ten lepszy. Jak mieszek już pusty, to co robić? Albo pożyczyć, co prowadzi do wielkich kłopotów w przyszłości dla wszystkich, albo zastanowić się nad sprawiedliwym rozdziałem posiadanych zasobów bez rozdawnictwa. Z pożytkiem dla wszystkich obywateli, dla całej sfery budżetowej, emerytów, opieki społecznej i zdrowotnej, edukacji, etc. Najlepiej z wykorzystaniem kwoty wolnej od podatków i mądrze pomyślanej strategii kompensowania jawnych niesprawiedliwości i nadmiernych nierówności płacowych. A tak jest kłopot. Oby wyciągnąć właściwe wnioski. Najlepiej zweryfikować zapowiedziane, ale ostatecznie nie rozdysponowane jeszcze środki. W praktyce będzie to bardzo trudne. Oby nie czekał nas zalew kolejnych postulatów płacowych i ich zaspakajanie poprzez rosnące zadłużenie. Wtedy będzie katastrofa.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*