Kupowanie czasu

Czas jest nieubłagany. Ucieka i już. Różne są następstwa. Jednym pomaga, innych pogrąża. Dotyczy jednostek i społeczeństwa, budżetów rodzinnych i państwowych, układów globalnych i lokalnych. Upływanie czasu bywa korzystne. Mądry namysł. Konsekwentne działanie. Obywatelska uczciwość. Troska o wspólne państwo. Znikają trudności, rozwiązywane zostają konflikty, przełamywane bariery. Czas leczy rany i wyprowadza na prostą. Jesteśmy odporniejsi, silniejsi, mądrzejsi. Rzeczywistość sprawniej funkcjonuje. Ogólnie: czas sprzyja. Ale nie musi tak być. W pewnych sytuacjach czas uwstecznia. Myślenie, działanie, zachowanie, wolę. Powoduje straty. Jest nieubłagany, jeśli pozostawiamy sprawy bezładnemu potokowi zdarzeń. Kłopoty, niedociągnięcia, sprzeczności, symptomy kryzysu przeistaczają się w postaci zdegenerowane, zbyt chore, aby wyleczyć. Najpierw powoli, potem coraz szybciej zbliżamy się do katastrofy. Jej niegdyś widmowa, ledwie zarysowana postać nagle objawia się jako poważny kryzys. Tych rzeczywistości, których dotyka. Czas jest tym bardziej nieubłagany, w im większym stopniu jest bezsensownie tracony. Ignorujemy symptomy kryzysu. Bagatelizujemy problemy. Lekceważymy konflikty. Nie reagujemy na błędy. Dopuszczamy do sytuacji nadmiernie ryzykownych. Gromadzimy usterki, których kumulacja rozlewa się w zabójczą falę. W imię czego lekceważymy, udajemy, że nie widzimy, mijamy się z prawdą. Jakiego typu powody skłaniają do działania przeciw obywatelom, państwu, a w konsekwencji przeciw sobie. Kupujemy czas. Sensownie, z realnym planem wyjścia z trudnej sytuacji. Z silnym postanowieniem przerwania negatywnych tendencji. Bezsensownie, trwoniąc dotychczasowy dorobek. Nie wyciągając wniosków. Nie rozwiązując problemów. Chowając głowę w piasek z nadzieją, że najgorsze nie przyjdzie. Że obywatele nie zorientują się. Narozrabiamy, ale jakoś przetrwamy. Nie w tej, to w innej postaci. Byle jak najdłużej. Świat bez nas nie liczy się. Póki My, wszystko wolno. Jak przyjdą Oni, krzyczymy, że nie wolno. Że koniec świata. Reszta przecież nie ważna. Reszty nie trzeba. Najważniejsze, żeby „Nasze”  trwało. Jak najdłużej. Jak najprzyjemniej. Jak najkorzystniej. Dla swoich z gestem. Dla obywateli z obawą, udręką i dyscypliną. Minimalizując ryzyka teraz. Bez troski o zabezpieczenie przyszłości. Bez pomysłu na silne, efektywne i sprawne państwo. Bez poszanowania obywateli. Bez uczciwości.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*