Spotkanie przygotowawcze w Warszawie – konferencja główna w Paryżu /2015/. Trudne sprawy, długie procedury. Proces negocjacji klimatycznych. Wciągnięty cały świat. Temat ogólny stały – poziom emisji dwutlenku węgla do atmosfery i efekt cieplarniany. Ludzkość nigdy nie żyła w warunkach tak ogromnie zanieczyszczonego środowiska, z przerażającym poziomem stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Zagrożenia ekologiczne. Coraz groźniejsze przejawy zjawisk klimatycznych. Coraz więcej ofiar. Świat jest podzielony. Jedni są za redukcją zanieczyszczeń, inni by chcieli, ale nie mogą. Pozytywne jest to, że do Warszawy przyjechali zainteresowani ze 192 krajów. Warto podejmować starania, choć szansa na porozumienie nie jest duża. Upowszechnienie świadomości realnych zagrożeń to oczywiście pierwszy krok. Ale nie ma innej drogi. Interesy poszczególnych państw i korporacji światowych zdają się trudne do uzgodnienia. Sytuacja w bliskiej przyszłości może jednak ulec zmianie. Najważniejsi dotychczasowi oponenci – USA i Chiny – nie są już tak jak dotychczas zdeterminowani w torpedowaniu światowych porozumień klimatycznych. Stan środowiska wymusza reorientację myślenia. Zagrożenia dla ludzi oraz wzrostu gospodarczego stają się oczywiste. Po prostu dłużej już się tak nie da.
W tym tle warto przyjrzeć się sytuacji Polski. Jest jednym z głównych rzeczników nic nie robienia w kwestii redukcji zanieczyszczeń dwutlenkiem węgla. Nadal czarne /brunatne/ złoto uchodzi za podstawowe dobro i wyznacznik bogactwa narodu. Takie miejscowe tabu. Monopol węglowy jak trwał za socjalizmu, tak i aktualnie jest wizytówką polskiej energetyki /90% z węgla/ i – niestety – opoką państwowej myśli strategicznej. Kilka procent biomasy – spalanie przez elektrownie i jedynie kilka procent to OZE /Odnawialne Źródła Energii/. Od kilku lat czekamy na ustawę o OZE, jako implementację dyrektywy Unii Europejskiej. Niedbalstwo? Letarg? Lobbing? Dlaczego rząd zwleka? Niezależnie od tu i teraz co najmniej 20 lat czekamy na nową strategię energetyczną. Na węglu długo nie pojedziemy. Już w tej chwili więcej go importujemy, niż eksportujemy. W Polsce wydobycie węgla jest bardzo drogie. Tańszy jest rosyjski, ukraiński czy czeski. Wystarczy rzut oka na ceny węgla na giełdzie w Amsterdamie i u krajowych dostawców. Inwestowania w polskie kopalnie nie jest opłacalne. Zasoby łatwe do wydobycia zostały wyeksploatowane. Dalsze, uporczywe stawianie na tradycyjną, „brudną” w sensie ekologicznym energię mija się z celem. Propozycja budowy elektrowni węglowej w Opolu runęła z powodu rachunku ekonomicznego. Potencjalny inwestor – PGE wyliczył, że sprzedaż prądu w aktualnych i przewidywanych warunkach rynkowych jest nieopłacalna. Rząd natomiast upiera się, że trzeba odtwarzać dotychczasowy model energetyczny. Nie chodzi o rewolucję, ale o drobne kroki w wiadomym, ustalonym kierunku. Tego właśnie brak. Nic nie robienie niczego nie załatwia. Jesteśmy w Europie i do czegoś ta obecność zobowiązuje. Chociażby by pamiętać, że Dania 95% energii czerpie z OZE, a Norwegia niemal 100%. Niemcy energetykę jądrową zastępują odnawialną. Upowszechnia się energetyka rozproszona, coraz częściej trafia wprost „pod dach”. To chyba lepszy wzorzec, aniżeli archaiczny model węgla i stali z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Leave a Reply