ZOO

Jeśli goryla nie widać, to znaczy, że programuje. Poważny, autentyczny anons w warszawskim ZOO. Świat zwierząt może poszczycić się istotnym progresem. Innowacyjność w zasięgu ręki. Nawet goryl potrafi. Jak mu się chce. Wówczas go nie widać. Tworzy w spokoju. Wytwarza wysoką wartość dodaną. Tymczasem wiele społeczeństw może tylko o tym pomarzyć. Posługiwanie się przez ludzi epitetami zwierzęcymi w tej sytuacji traci rację bytu. Określenia typu stara małpa, dzika świnia, baran, osioł, lis, wydra, sęp, skorpion czy hiena tracą rację bytu. Aksjologiczny przewrót. Zwierzę to brzmi dumnie. Człowiek – niekoniecznie. Będąc pod urokiem warszawskiego zwierzostanu tradycyjne, ujemne skojarzenia spokojnie można doklejać do znanych sobie ludzi. Tych z bliska i z daleka, z kręgu bezpośrednich kontaktów i ludzi publicznych, także politycznych. Skorpion, tarantula, pirania, wąż, żmija – także koczkodan czy pawian. Zdarza się także dojna krowa czy, ogólniej – bydlę. Bywają płaszczki i kameleony. Zdarzają się słonie w składzie porcelany, woły robocze czy wielbłądy. Skojarzenia jak skojarzenia. Mniej lub bardziej trafne. Można porównywać, przyrównywać. Spacerując po ZOO odnosi się wrażenie, że świat zwierząt poniekąd wzniósł się ponad stan ludzki. Nastąpiła zmiana ról. Jeśli goryla nie widać, to programuje. Jeśli człowieka nie widać, to coś knuje bądź kombinuje. Ostatnia uwaga. Od ruchomych schodów do ZOO przez most i park praski. Pieszo droga nie pokonywana od bardzo wielu lat. Wydłużyła się chyba dwu, a może i trzykrotnie. Na „oko” droga taka sama. W praktyce jakby zdecydowanie dłuższa. Pewnie dlatego, że jak goryla nie widać, to skrycie programuje. Tworzy wirtualną rzeczywistość. Drogę do ZOO wydłuża. Wiele, wiele lat temu była krótsza. Takie odczucie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*