Kres OFE

W 2012r rozpoczęto rozmontowanie systemu OFE. Wkrótce nastąpiło spektakularne przejęcie ok. 50% gromadzonych od lat oszczędności. Dzięki temu państwo polskie nie musiało wysilać się na reformy. Była przestrzeń do zaciągania kolejnych długów i kontynuowania strategii ciepłej wody w kranie. Obywatele dowiedzieli się, że zgromadzone w funduszach emerytalnych środki są publiczne i państwo może nimi dowolnie manipulować /podstawa: wyrok Trybunału Konstytucyjnego/. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Podstawowe źródło kapitału, jakim jest giełda, podupadło. Dług publiczny jednorazowo zmalał, by następnie powrócić na ścieżkę wzrostu. O reformach zmniejszających zadłużenie klasa polityczna nie chciała słyszeć. Aktualnie padła propozycja zakończenia działalności OFE. W zasadzie nie budzi wątpliwości kwestia, że w okrojonym, zubożonym i cherlawym kształcie kontynuowanie aktywności OFE nie ma większego sensu. Potrzebna jest nowa, mądra koncepcja. Chociażby dlatego warto przyjrzeć się nowej propozycji.  Otóż niejako „przy okazji” zmiany systemu oszczędzania na emeryturę pojawiła się idea przekazania 35 mld zł /25% zgromadzonych środków/ na Fundusz Rezerwy Emerytalnej. Pieniądze /zebrane indywidualnie przez oszczędzających/ zostaną postawione do dyspozycji polityków. Będzie czym załatać budżetowe dziury, a przy okazji zostanie obniżony poziom długu publicznego. Znowu pojawi się dodatkowa przestrzeń do zadłużania się. Można będzie chociażby sfinansować obniżenie wieku emerytalnego. Co będzie później – to już wydaje się mniej ważne. Trzeba działać tu i teraz. Zrealizować zobowiązania. Potem się martwić.

Dlatego tak ważne jest, by środki z OFE w całości trafiły na konta tych, którzy je zaoszczędzili. Bez żadnych potrąceń. W przeciwnym przypadku i tak nadwyrężone zaufanie do państwa legnie w gruzach. Dotychczasowe doświadczenie jest fatalne. Państwo w kwestii emerytur zachowuje się wyjątkowo niestabilnie. Przewidywanie  polityki państwa w tym zakresie jest bardzo trudne. Prawie jak w grze losowej. Prawie, ponieważ jeden czynnik jest stały. Jak są oszczędności, to trzeba je „zagospodarować”. Nikt lepiej tego nie czyni, zdaniem polityków, niż oni sami. Oby tym razem było inaczej, niż do tej pory bywało. Dyskusja dopiero się rozpoczęła. Konieczne jest wyklarowanie się konkretnej propozycji. Wszyscy trzymają kciuki, by klasa polityczna zaproponowała i przyjęła trwałe rozwiązanie na kilkadziesiąt lat. By uniknąć sytuacji, gdy jedni coś uchwalają, a drudzy to burzą przejmując zgromadzone dotąd środki na inne cele.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*