Po Tatrach

Pięknie było, ale się skończyło. Pięknie, ale intensywnie. Niekiedy ponad możliwości, może za ambitnie…. Ale tam! Póki nogi jakoś niosą, trzeba chodzić i chłonąć. Nie Zakopane, ale Tatry. Samo Zakopane coraz bardziej pachnie interesami. Stopniowo traci swój koloryt, aczkolwiek swoistą jego namiastkę oferują “nowi turyści” rodem z krajów arabskich. Październik wcale ich nie wystraszył i nadal są obecni. Oczywiście tylko w mieście. Na ścieżkach górskich są niewidoczni. Taka ich widać uroda…Inna zauważalna specyfika Zakopanego to bardzo dużo zdjęć rozmaitych obywateli. Ładne zdjęcia, kolorowe, większe i mniejsze. Przy nich – jakieś liczby, jakieś komitety. Tak po twarzach – trudno wybrać. Wszystkie sympatyczne. Trzeba zdać się na osobisty gust. Na oko – każda postać ze zdjęcia się do czegoś nadaje. Ale zdjęcia zasłoniły prawie wszystko wokół. Niedługo będzie co sprzątać. Na szczęście Tatry zostaną. Jak zawsze można narzekać na bardzo zły stan niektórych szlaków, ale zdarzają się ścieżki poprawione, nie grożące w najszczęśliwszym przypadku skręceniem kostki. Turystów w Tatrach na początku października bardzo wielu. Nadspodziewanie wydłuża się okres ich masowych pobytów i wędrówek. Oprócz ludzi i kozic można tym razem było spotkać oczekującego i witającego przy zejściu w Dolinę Jaworzynki w kierunku Boczania dużego lisa. Siedział, spacerował, spoglądał. Jakby chciał dać ludziom coś do zrozumienia. To pewnie jakaś anomalia związana z jego stanem zdrowia. Ale zjawisko samo w sobie urokliwe. Na koniec – nieodzowne zakupy. Bundz i oscypek. Zawsze ten sam problem. Który produkt bardziej naturalny, czyli ma więcej oryginalnego, owczego mleka w serze. Co wybrać. Któremu sprzedawcy dobrze z oczu patrzy? Czy wszechobecne certyfikaty są cokolwiek warte? Jak się sięgnie pamięcią w odległą przestrzeń, to drzewiej oscypki inaczej wyglądały. Aktualnie popyt ogromnie wzrósł, ale także w okolicy pojawiły się liczne stada krów. Stąd podejrzenie, że w oscypku coraz więcej krowy, a owcy – tyci, tyci. Na dobrą sprawę sami sprzedawcy powiadają, że z czystego owczego mleka już nikt nie produkuje. Takie czasy, takie interesy. Tak czy inaczej, jak różnorodne okoliczności pozwolą, za rok znowu w Tatry. Na dwie – trzy godziny do Zakopanego, a pozostały czas – na szlaki. Jak się ktoś uzależnił, to żaden odwyk nie pomoże. Źle jest, jak się wraca do swojego rodzinnego miasta. Pierwszego przynajmniej dnia jest wszystko “nie tak”. Najgorzej jednak z powietrzem. Można się prawie udusić.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*