Iga w Warszawie

Przede wszystkim ponownie chciała zagrać w Warszawie. Przecież to jej rodzinne miasto. W zeszłym roku nie udało się wygrać, stąd dodatkowa motywacja. Może tych “motywacji” było aż za wiele. Rodzina na trybunach, wszyscy widzowie oczekują pięknych, efektownych zwycięstw, a na dodatek Tata Igi był głównym organizatorem imprezy. Jak wspomina Iga od kilku miesięcy głównym tematem rozmów w rodzinnym domu był Turniej WTA w Warszawie i jego organizacja. Pomiędzy nadmierną motywacją a stresem droga nie taka odległa. Było to aż nazbyt widoczne w rozgrywanych przez Igę meczach. Ciężar odpowiedzialności wisiał jak topór, który mógł opaść i przekreślić szansę na końcowy sukces. Na szczęście tak się nie stało i zrealizowała swoje marzenie – wygrać turniej WTA w Warszawie, “u siebie”, z rodziną na widowni. Ale to było wielkie, psychiczne wyzwanie. Sama po meczu stwierdziła, że kosztowało ją tyle nerwów, stresu i wewnętrznego niepokoju co wielkoszlemowy turniej Roland Garros. A może i zdecydowanie więcej. Przed niedzielnym finałem i wcześniejszą grą kończącą przerwany dzień wcześniej mecz spała raptem 3 godziny. Trzeba mieć nadzieję, że z czasem, z upływem lat, gra w rodzinnym mieście nie będzie tak stresotwórcza. Będzie umiała wznieść się ponad “nadzwyczajne okoliczności” i grać bez stresu i obciążeń na miarę wielkiego talentu i umiejętności. Na luziku. Póki co nie czas na rozpamiętywanie. Teraz Kanada i Stany Zjednoczone, bardzo ważne turnieje. Graj i zwyciężaj, dla siebie i wszystkich rodaków.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*