Miejsce zawsze urocze. Jedyne w swoim rodzaju. Dawno nie odwiedzane – aż 4 lata. Tym razem wiodący pomysł to – Kazimierz bez zwiedzających turystów. Możliwie pusty. Piękny pięknem niezakłóconym, obiektywnym, pozbawiony ludzkiego mrowia. Padło na marzec, od wtorku do czwartku. Z przepowiednią pogody typu śnieg, deszcz, zimno i wichura. Praktyka wykazała, że założenie okazało się słuszne. Obywateli turystów prawie nie było. Praktycznie pusty hotel. Na ostatnim, czwartkowym śniadaniu – tylko jeden zajęty stolik. Rynek pusty. Ulice puste. Co druga galeria artystyczna zamknięta. Nie ma klientów, nie ma ruchu, nie ma interesów. Otwarte, pomimo nikłego popytu, nie obniżają cen. Inflacja inflacją, ale wycena, szczególnie obrazów, szokuje. Jeszcze cztery lata temu było w miarę “normalnie”. Można było wybrać coś interesującego za “uczciwe” pieniądze. Aktualnie przeważa bardzo droga artystyczna “sieczka”, a jednostkowe egzemplarze godne uwagi i zastanowienia wystawiane są po niebotycznych cenach. Jednak nie ma co wybrzydzać. Taki jest komercyjny rynek. Jeśli jest zbyt, jeśli są chętni do przepłacania, to dla pośredników, a także i twórców tych dzieł – sama radość. Aby tak zawsze. Głupi wszystko kupi. Na szczęście Kazimierz sam w sobie jest wartością bezcenną. Można nim rozkoszować się ciągle, ale jednak za każdym razem inaczej. Nie starzeje się. Przeciwnie. Nabiera piękna i wartości. Lata płyną, a klimat ciągle ten sam, albo jeszcze lepszy. Szczególnie, gdy mało jest turystów, a wiele samego, pięknego miasta.
P.S. Patrz poprzednie wpisy: Kazimierz zimą, Kazimierz w kwietniu, Kazimierz 2016 /zdjęcia/.
Leave a Reply