W Polsce mamy coraz więcej alarmów smogowych. Często zdarza się, że odpowiedzialni urzędnicy „zapominają” poinformować o rzeczywistym stanie zanieczyszczeń. Sytuacja jest dramatyczna. Tym bardziej, że w określonych okolicznościach smog wywiera negatywny wpływ na stany świadomości różnych grup obywateli, w tym, niestety, polityków. Alarm smogowy w Warszawie zbiegł się, dziwnym trafem, z eksplozją dziwnych zachowań polityków. Ich natężenie zbiegło się z wielokrotnym przekroczeniem stanu dopuszczalnych zanieczyszczeń. Badając ich poziom można wnioskować o skali napięć politycznych i skłonności do dziwnych, niestandardowych pomysłów i zachowań. Dlatego tak ważny jest postulat dbania o naturalny, nieskażony stan środowiska. Im jest ono bardziej czyste, tym stany świadomości politycznej i zachowania naszych reprezentantów racjonalniejsze i sensowniejsze. Od smogu dostają amoku. Wpadają w stan niebezpieczny nie tylko dla nich samych, ale i ogółu społeczeństwa. Smog wpływa na poziom myślenia i złej adrenaliny. W tych trudnych dniach unikajmy jazdy samochodami. Nie spalajmy śmieci w piecach i kotłach. Pomóżmy innym, pomożemy i sobie. To trudny plan i nie wszystko da się załatwić „od razu”. Istnieje wariant uzupełniający, tymczasowy. Otóż są miejsca, także w Warszawie, gdzie smog nie ma negatywnego oddziaływania na obywateli. Więcej, jakby się rozpada i ulatnia. W Warszawie jest takie miejsce nie daleko od Sejmu, w samym jej centrum. Filharmonia. W dwa najgorsze, smogowe dni zanieczyszczeń wewnątrz nie było. W czwartek Bach, w piątek Czajkowski i Dvorak. Inny świat. Stężenia paskudztw brak. Znakomita atmosfera. Przez dłuższy czas nadal trwa. Jaki wniosek? Dopóki trwale nie zlikwidujemy przyczyn smogu, należy przymusowo odstawiać poszczególnych polityków lub nawet ich liczniejsze grupy do Filharmonii. Tam nie ma smogu. Następuje oczyszczenie i wyciszenie. Ustępuje szewska pasja. Polityk wszak też człowiek, dzięki symfonii złagodnieje. Warto w odpowiednich prawach, regulaminach i procedurach taki obowiązek zapisać. W sytuacjach bardzo trudnych trzeba straż marszałkowską wykorzystać. Doprowadzi. Usadzi. Przypilnuje, by wysłuchał. Nastąpi cudowne uzdrowienie i uspokojenie, wróci trzeźwość umysłu i samokrytyka. Nareszcie można będzie efektywnie walczyć ze smogiem. Nie tylko w Warszawie, ale w całym kraju. Smog ma takie działanie, że powoduje u polityków o nim zapominanie. Jeżeli nie przejdą przez fazę intensywnej terapii kulturą, to mądrymi ustawami i działaniami smogu nie zlikwidują. Poczciwych obywateli od zatrucia nie uratują.
P.S. Patrz poprzedni wpis: Warszawski smog.
Leave a Reply