Finalistka VII konkursu chopinowskiego z 1965 r. Później czterokrotna jego jurorka. Wielokrotnie koncertowała w Polsce. Tym razem w repertuarze utwory Bacha, Schuberta i Musorgskiego. Jedna z legend pianistyki. Nic nie musi udowadniać. Przychodzi się, by posłuchać muzyki. W starannej interpretacji bliskiej intencjom kompozytorów. Hiroko budzi zaufanie. Gra pięknie, krystalicznie. Dźwięki zachwycają urodą i czytelnością. Słychać zmiany nastroju, emocje, intuicje, zamierzenia. Przekładają się na barwne obrazy. Wpływają na stan ducha.
W pierwszej części Bach i Schubert. Muzyka kojąca. Uspokaja. Pomniejsza konflikty, trudności, kłopoty. To, co nas dręczy, męczy, niepokoi – nie stanowi już takiego zagrożenia. Jej interpretacja, sposób gry i osobowość łagodzi ciśnienie rzeczywistości. Rozplątuje z pozoru nie rozplątywane. Eliminuje stres. Pozwala na powrót w struktury bytu. Przywraca wiarę. Może i nadzieję.
W drugiej części Musorgski /Obrazki z wystawy/. Muzyka pobudzająca. Nakazująca aktywność. Walcząca. Z intencją zmiany. Nie ulegania. Nie poddawania się. Z wiarą w sens działania. W marzenia i czyny. W wyzwolenie zniewolonego. Żyj i zaufaj sobie. Przekształć. Wyprostuj siebie i otoczenie. Weź motykę i zamachnij się. Wygrasz. To wszystko słychać. Każde drgnienie nastroju. To co wyraziste i konieczne. Wolę życia i wolę mocy. Muzyka nie tylko stabilizuje ducha. Wyzwala go i zmienia.
Na bis gra Chopina. W hołdzie Drzewieckiemu, swojemu dawnemu profesorowi. Ponownie „wszystko” słychać. To „wszystko” to nostalgia. Jest wszechobecna. Narzuca się. Dominuje. Przeszywa dźwięki. Czy to nostalgia kompozytora, czy może też Hiroko? Za czym Ona tęskni? Czy to może tylko interpretacja? Dlaczego pianistka z dalekowschodniej Azji tak znakomicie wyczuwa romantyzm Chopina? Co jest wspólnego w tych odmiennych kulturach? A może to tylko geniusz artystki?
Szczęśliwie widownia była dzisiaj w nieco lepszej kondycji zdrowotnej. Zdecydowanie mniej było osób z zaawansowaną anginą, kokluszem, kaszlem, gruźlicą i zagrypieniem. Niestety zwolenników udostępniania publiczności barwnych dźwięków komórek podczas koncertu ciągle nie brakuje. Szczególnie groźni są osobnicy nie potrafiący wyciszyć bądź wyłączyć swojego sprzętu. Przydałyby się przechowalnie komórek w szatni. Nie wnosić i tyle. Albo zostawić w kieszeni płaszcza. Hiroko nie reagowała, ale znany jest pianista, który po pierwszym dźwięku przerywa grę by po kilku minutach rozpocząć utwór od początku. Ile razy coś dzwoni, spada torebka bądź łomocze fotel, tyle razy powtarzana jest dana kompozycja narażona na niespodziewane ekscesy.
Leave a Reply