Praktycznie koniec tradycyjnie rozumianych wakacji. Ale niektórzy mogą dłużej. Tak jakoś im w życiu wypadło, że mają więcej czasu. Kiedyś czasu ustawicznie brakowało, a teraz zdarza się, że bywa. Pojawia się. Jest do wykorzystania. Nie zawsze, ale bywają przypadki. Wówczas – jazda! Póki się jeszcze da, dopóki się jeszcze może. A zatem – do Krynicy Morskiej! Trzeci rok z rzędu, zawsze we wrześniu. Po nasze bałtyckie powietrze, prawie zawsze chłodne i nadzwyczaj świeże. Plus najważniejszy: mniej we wrześniu nad morzem rodaków. Ścisk, wrzask, tumult nie taki. Jak można odpuścić lipiec i sierpień, to duży plus. Dzieci odchowane, wnuki na karku nie siedzą. Duży plus, można powiedzieć: życiowy komfort. W tym roku ucieczka z Warszawy ma jeszcze dodatkowy plus. Wybory, a zatem: aktywna polityka. Poszturchują się wzajemnie mniej lub bardziej kandydaci rozgarnięci, manią władzy ogarnięci. Tu pokrzykują, tam pyskują, wszyscy najczęściej gruszki na wierzbie obiecują. Taka ich natura, taki styl, taka kultura. Głowa od tego tylko boli, może na wietrze, chodząc po piaskach, od tego balastu się człowiek wyzwoli. Niech się tam pokłębią, na coś zdecydują, ustalą, zapiszą, poinformują. Wówczas się popatrzy, pomyśli, przeanalizuje. Kto do bani, a kto może i się nadaje, czyli pozytywnie rokuje. Najważniejsze, to nie dać się zmanipulować rozmaitym pospolitym matołkom, pazernym, prymitywnym a na dodatek leniwym. My już swoje zrobili. Teraz odpoczniemy. Polenić się możemy. Ale to nasza prywatna sprawa, nikomu nic do tego.
P.S. Dla porównania: patrz teksty z 4 sierpnia 2013 roku: Kanikuła oraz z 22 lipca 2014 roku Kanikuła 2014. Jakoś inaczej były pisane…. Czas jednak leci….
Leave a Reply