Ulubione zajęcie władzy – rozdawanie. Najważniejsze żeby ludzie uważali, że władza daje pieniądze. Dopóki tak jest, władza ma się pewnie i dobrze się czuje. Trwa na swoich stanowiskach. Gorzej, kiedy obywatele orientują się, że to lipa. Władza daje jednym tylko to, co odbierze innym. Także tym, którym dzisiaj daje, jutro i tak odbierze. Najgorzej mają ci, którym władza tylko odbiera. Można powiedzieć: wybitni pechowcy. Prawdziwa jest prosta zależność: im więcej władza rozdaje, tym silniejszy jest transfer jednych od drugich. Coraz mniej zależy od pracy, coraz więcej od polityki aktualnie rządzących. W skrajnym przypadku pierwotny podział dochodu narodowego staje się fikcją. Status ekonomiczny jednostki nie zależy od wydajności jej pracy. Decyduje wtórny podział, o którym decydują politycy. Im wyższy stopień wtórnych transferów i rozrzucenia pieniędzy “z helikoptera”, tym silniejsza presja inflacyjna. Pieniądze /oszczędności/ płoną, jak w ognisku. Do pewnego stopnia jest to mechanizm możliwy do zastosowania. Szczególnie w pewnych specyficznych sytuacjach, jak współczesna pandemia. Łatwiej uzasadnić rozrzucanie i palenie pieniądza stanem wyższej konieczności. Politycy liczą, że ludzie to kupią. Ale mogą się przeliczyć. Nikt, kto nie przestrzega reguł ekonomicznych oraz zasad polityki pieniężnej w dłuższym okresie czasu nie może liczyć na pobłażanie. Rozliczą obywatele. Kiedy to uczynią? Wówczas, gdy dotrze do nich oczywista prawda. Zazwyczaj ludzie potrafią liczyć swoje pieniądze. Jeżeli tak, to czas rozliczeń wydaje się krótki.
P.S. Patrz poprzednie wpisy: Inflacja przyśpiesza, Poziom życia, Rekordowe obligacje, Ekonomia koronawirusa.
Leave a Reply