Maseczki i testy

Przełom. Mamy nosić w miejscach publicznych maseczki. Można powiedzieć: nareszcie. Obywatele już dawno mieli przekonanie o ich przydatności. Po prostu coraz więcej osób je nosi. Chroniąc innych chronimy siebie. Władza dojrzała i zadecydowała tak, jak powinna. Może dlatego, ze pojawiły się “w zasięgu wzroku”. Po stronie podaży maseczek ruszyło pospolite ruszenie. Szyje, kto tylko może. Dla siebie, rodziny, znajomych, na cele charytatywne i dla medyków. Także, aby zarobić. Wiele przedsięwzięć upada, ale maseczki to aktualnie i w najbliższej przyszłości pewny oraz dochodowy interes. Podobnie testy. Powinny być już dawno powszechnie dostępne, chociażby dla służb medycznych i pacjentów szpitali czy domów opieki. Polska startowała od przysłowiowego zera. Aktualnie – wg oficjalnych danych z 9.04.2020 roku – moce przerobowe laboratoriów to 13 tysięcy. Ale to nie koniec. Rozkwita aktywność komercyjna i pewnie niedługo każdy za stosowną opłatą będzie mógł test wykonać. Będzie możliwe bardziej pogłębione rozpoznanie skali koronawirusa i jego terytorialnego zasięgu. Okazuje się, że utworzenie prywatnego laboratorium z możliwością przeprowadzenia tysiąca testów genetycznych dziennie jest możliwe. Aktywność nie tylko potrzebna, ale zapewne i dochodowa. Maseczki i testy mogą dopomóc w opanowaniu krytycznego punktu walki z koronawirusem, czyli bezpieczeństwa służb medycznych. Nie tylko tych w szpitalach jednoimiennych, ale wszystkich pozostałych. Jeżeli walcząc z koronawirusem zatracimy możliwość skutecznego leczenia pozostałych schorzeń, będzie paskudnie. Z czasem będą dostępne dokładne statystyki umieralności z innych przyczyn, aniżeli spowodowanych paskudnym wirusem. Będzie można porównać skuteczność w zakresie leczenia “teraz” z analogicznymi okresami w latach ubiegłych. Póki co nośmy maseczki i wykonujmy testy. Niewiele możemy, ale czyńmy to, co jest w naszym zasięgu. Także ruszajmy się. Dla dobra naszej kondycji fizycznej. Wszak ruch to zdrowie. Nie dajmy się zamknąć w czterech ścianach. Las, zieleń i przestrzeń są niezbędne dla naszego zdrowia. Eliminując chodzenie “skrótami” przez parki czy tereny zielone siłą rzeczy tłoczymy się na chodnikach zwiększając szanse kontaktu “twarzą w twarz” z koronawirusem. Im mniej przestrzeni, tym większa gęstość przechodniów /liczba osób na metr kwadratowy/. Miejmy nadzieję, że to się wszystko wkrótce zmieni. Nadchodzą świąteczne dni i warto choć na chwilę pozbyć się ciężaru paskudnego wirusa.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*