Tajne zarobki w instytucjach publicznych. Od czasu do czasu “coś” wybucha. Aktualnie NBP, wcześniej ministerialne nagrody, uposażenia parlamentarzystów, pieniądze w NIK. Cały czas bulwersują także posady i apanaże w tzw. spółkach skarbu państwa. Innymi słowy: sektor publiczny. Nieuzasadnione dochody “znajomych królika” to zbędne koszty funkcjonowania instytucji. W przypadku NBP to obniżony zysk, który w myśl prawa stanowi przychód budżetu państwa. Jeśli rozmaite instytucje zatrudniają “kiepskich” na wysoko płatnych etatach, to występuje niszcząca patologia, która zubaża nas wszystkich. Jest to zjawisko podwójnie szkodliwe. Po pierwsze – wyrzucamy pieniądze w przysłowiowe błoto – brakuje środków koniecznych do reformy wielu źle działających instytucji. Po drugie – umacnia się zjawisko braku wiary w etykę państwa i jego wiodących przedstawicieli. Własna, solidna i ciężka praca nie stanowi żadnego wyznacznika osobistego sukcesu. Starsi wiekiem obywatele pamiętają czasy socjalizmu. Wówczas liczyły się “układy”, “dojścia”, które wyznaczały miejsce w strukturze zamożności i szansach na przyszłość. Transformacja systemowa miała wyeliminować te patologie. Skóra jednak cierpnie, gdy słyszy się, że wysokie, “kominowe” pensje, premie, nagrody i liczne przywileje “należą się”. Że dla dobra “wszystkich” ich wysokości są tajne. Bez najmniejszej żenady, bezczelnie, “prosto z mostu”. W końcu “My” to wąska, uprawniona elita, a “Oni”, czyli obywatele, powinni aprobować wszystkie nasze decyzje, a w odpowiednim czasie nas popierać i wybierać. Z wdzięczności.
P.S. Autentyczne: kiedyś w SGPiS /SGH/ – bezpośrednio po ciężkich egzaminach wstępnych szczerze opowiada nowo poznany kolega student: a ja tam całkiem niedawno przypomniałem sobie i pytam Ojca – to na jakiej uczelni będę studiować? Było to możliwe, ponieważ dla wybranych funkcjonowała lista rektorska. Dla “elity” egzaminy – to zbędne utrudnienie. Ostra selekcja obowiązywała “pozostałych”. podobne “zasady” obowiązywały wówczas powszechnie. To były paskudne czasy.
Leave a Reply