Po Portugalii

W końcu doszło do samodzielnego wyjazdu. Przez długi czas rozpatrywane było uczestnictwo w zorganizowanej wycieczce przez biuro podróży, ale w końcu pomysł padł. Bardzo liczne punkty programu i ok. 2 tys. przejechanych kilometrów w siedem dni. Istna gonitwa. Wycieczka w autokarze z krótkimi wyjściami, by w pospiechu zrobić zdjęcia i dalej jazda. Dlatego wygrał program punktowo uboższy, ale spokojniejszy, dostosowany do indywidualnych gustów, potrzeb i możliwości. Osiem noclegów, po cztery w Porto i Lizbonie, w tym wypady do Coimbry /z Porto/ i Sintry /z Lizbony. Absolutnie wystarczy. Pozostał oczywiście niedosyt, bo apetyt na zwiedzanie rośnie w miarę realizacji programu. Jadąc indywidualnie można machnąć ręką i powiedzieć: będzie czysta improwizacja. Co zwiedzać, zobaczy się na miejscu. Ale niektórzy tak nie potrafią. Muszą przeczytać przewodniki, przejrzeć opinie w internecie, opracować logistykę zwiedzania i komunikacji. Założyć określony budżet z jakąś rezerwą i przystąpić do realizacji. Ogólnie: Portugalia to bardzo ciekawy kraj. Wspaniałe zabytki i ciekawi ludzie. Jest tam rozmaicie. Bardzo sympatycznie, ale czasem bywało też wkurzająco. Czytasz że jest tak a tak, planujesz wierząc, że tak jest w rzeczywistości. Dopiero na miejscu dowiadujesz się, że akurat tu i teraz jest inaczej. Przebywasz kawał drogi i całujesz klamkę, bo obiekt jest nieczynny. Wiele jest tu lekko dziwacznych rzeczy trudnych do zrozumienia. ale przeważa piękno kraju, bogactwo zabytków, wielka historia i uderzające zróżnicowanie etniczne. Plusem jest prawie powszechna znajomość języka angielskiego, szczególnie w średnim i młodszym pokoleniu. Dostać się też jest łatwo. LOT lata z Warszawy codziennie do Lizbony, tanie linie lotnicze do Porto. Dalej też się da wyjazd zorganizować, choć warto założyć, że nie wszystko można przewidzieć, nie wszystko wyjdzie, że mogą zaistnieć nieprzewidziane okoliczności i zdarzają się niespodzianki. Trzeba być na to przygotowanym i uznać, że są to świadomie podejmowane ryzyka. Tyle ogólnie. W szczególe w kolejnych wpisach, bo póki co jakoś dziwnie kleją się oczy po dopiero co zakończonej podróży i powrocie do Warszawy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*