Źle się dzieje. To nie jest sposób na realizację interesów. Różnych interesów. Ci na drogach nabrali przekonania, że czym intensywniej blokują, tym więcej zyskują. Protestują różni. Nie tylko rolnicy. Efekt – bałagan powszechny. Postulat – zero obostrzeń, regulacji, ochrony klimatu, zdrowia obywateli. Robimy, co chcemy i jak chcemy. Pestycydy, antybiotyki – dowolnie. Palimy, czym chcemy. Ochrona powietrza i środowiska naturalnego – to ściema. No i najważniejsze – pieniążki. Mają płynąć tu i teraz, szybko, do mojej kieszeni. Na szczęście mamy państwo, centralną instytucję obywateli. Najwyższy czas, by silnie zareagować. Zlikwidować blokady i udrożnić granice. Anarchia to droga donikąd. Pamiętajmy, że Polska wielokrotnie więcej eksportuje do Ukrainy, niż importuje. Zamknięcie granic to gigantyczne straty. Prezentowany poziom świadomości ekonomicznej i obywatelskiej “protestujących” budzi grozę. Odrzucenie zielonego ładu, transformacji energetycznej, ochrony środowiska to już nie tylko głupota. To podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Najgorzej, że na tej samej gałęzi siedzą także współobywatele, którzy nie wyrażają zgody na drogę ku samozagładzie. Dlatego państwo powinno ostro zareagować na poczynania blokujących. Odcinanie dróg transportowych, blokowanie dostępu do miast czy inne ekscesy nie mogą uchodzić płazem. Skrzyknęły się rozmaite ugrupowania o bardzo odmiennej strukturze interesów i próbują coś ugrać. Jednym chodzi głównie o pieniądze, innym – o zaistnienie polityczne. Można powiedzieć: proszę bardzo, ale bez utrudniania życia innym, bez ekonomicznej dewastacji kraju, bez zamachu na zrównoważony zielony ład i zdrowie obywateli. Tony pestycydów i antybiotyków muszą być ograniczone. Tak, jak i wszystkie czynności ludzi niszczących naszą planetę.
P.S. Patrz nieco wcześniejsze wpisy: Pazerność i głupota, Rolnicze blokady.
Leave a Reply