Jedna lista

Za rok z kawałkiem wybory. Politycy od dawna o nich myślą. Wszak trzeba z czegoś żyć… Lepiej dostatnio, niż marnie. Myśli władza, myśli opozycja. Władza ma pieniądze i wypracowaną strategię – sypać kasą, po kasę wyborca przybędzie. Opozycja się spiera. Programowo? Merytorycznie? Jak usprawnić państwo? Jak zlikwidować inflację? Jak unowocześniać kraj i wspierać inwestycje? Gdzie tam! Najważniejszy problem: ile ma być list wyborczych i kto ma nimi dowodzić. Główna intencja: zachować stary układ: albo my, albo wy. PO-PIS. Czasy się zmieniają, wyrosło nowe pokolenie, ale “trzymający władzę i opozycję” trwają na posterunku. Nie zmieniać głównej osi sporu, nie dopuścić do odmiennego sposobu myślenia i narracji rzeczywistości, tkwić w prostocie schematu i nie wychylać się. Wyjałowieni, leciwi, staroświeccy – nie przystają do współczesności, ale chcą. Bardzo chcą. Polityka działa jak narkotyk. Zatem: tu jedna lista, i tu jedna lista. Albo my, albo wy. Tak w koło. Chyba jednak to się już nie sprawdzi. Przynajmniej po stronie opozycji. Kto ma chęć pracować na rzecz układu, który de facto nie spełnia dzisiejszych i przyszłych oczekiwań? W Polsce i na Świecie narobiło się tyle dziwnych, paskudnych i głupich zdarzeń, że potrzebne są adekwatne, merytoryczne i jasno sformułowane koncepcje zaradcze, a nie nawoływanie o jedną, dwie czy więcej list wyborczych. Potrzebna jest obywatelska weryfikacja programowych propozycji, a nie wiara, że “ci” będą lepsi, niż “tamci”. Hasłami nie zmienia się rzeczywistości. Propagandą można obywateli ogłupić, ale rzeczywistość nie ulegnie pozytywnym zmianom dzięki iluzjom wyeksploatowanych życiem decydentów.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*