Być może oczekiwania wobec polskiego ładu są wygórowane. Można je życzliwie potraktować jako zapowiedzi przyszłych stanów rzeczy ukonkretnionych ustawami. Tylko że nie widać myśli przewodniej, idei spinającej, podstawowych wyróżników. Być może to kwestia złej redakcji programu. Ale zaprezentowany ład może też być oznaką merytorycznej słabości, nieudźwignięcia problemu spójnego i efektywnego zagospodarowania wielkich pieniędzy ku ogólnemu pożytkowi. Nie ma wyjścia. Trzeba czekać na szczegóły i wówczas poddawać hasła krytycznej obróbce. Wszak wszystkim zależy, by “Polski ład” nie był galimatiasem, w którym trudno się połapać. Wydaje się, że trzy główne problemy w “Polskim ładzie” to podatki, zdrowie i budownictwo. To, co hasłowo zaprezentowano, nie sprawia, mówiąc łagodnie, dobrego wrażenia. Zdecydowanie więcej jest wątpliwości, niż nadziei na pozytywne efekty. Łatwo operować hasłami na wszelkie możliwe “chwytliwe” tematy. Trudniej skonstruować sensowny projekt. Mozaika rozmaitych pomysłów oraz ideologia ujednolicania i uśredniania dochodów w imię jakoś tam pojętej sprawiedliwości społecznej to zdecydowanie za mało. Populistyczna urawniłowka dochodów z postępującą inflacją i narastającym długiem publicznym to podłoże niskiej efektywności gospodarczej, braku zaufania i narastania społecznego niezadowolenia. Można prześledzić historyczne losy rozmaitych równościowych populizmów. Nikt na tym nie wyszedł dobrze. Dlatego lepiej być mądrym przed szkodą.
P.S. Niniejszy tekst nawiązuje do poprzedniego wpisu “Polski ład”.
Leave a Reply