Powszechne, ale i indywidualne życzenie: powrót do normalności. W kontekście pandemii – powrót do stanu “przed”. Do zwyczajów, kontaktów, stylu życia, sposobu spędzania czasu wolnego. Normalność to zniesienie obostrzeń, nakazów, wymuszeń ograniczających swobodę naszych działań, pomysłów, inicjatyw. Normalność to przywrócenie osobistej wolności, jaka by ona nie była. Ale jakaś była. Jeśli nakładane są pęta, to niezależnie od intencji czy ogólnospołecznych racji, usiłujemy je zrzucić. Życzenie normalności po roku? Po dwóch? Pewnie sama normalność już nie będzie taka, jak “przed”. Nie będzie to powrót do miejsca startu. Świat w pandemii uległ zmianom. Więcej, sygnalizuje rozmaite konsekwencje, które najprawdopodobniej wyrzucą nas z kolein naszej dotychczasowej normalności. Zwyczajnie będziemy musieli utworzyć swoją normalność po nowemu, wg standardów, barier, ograniczeń i możliwości, które już się pojawiły a za chwilę będą determinować nasze myślenie i działanie. Nowy świat, zmieniona, inna normalność. Jeśli codziennością staną się niebezpieczne zjawiska i sytuacje, jeśli rzeczywistość aktualnej pandemii to symptom niekorzystnych tendencji dla świata? Ale może dla naszej powracającej, chociaż zmienionej normalności mrugają jakieś jaśniejsze światełka? Czy możliwość nałożenia się na dotychczasowe zagrożenia dla ludzkości nowych, nierozpoznanych zjawisk i sytuacji nie przyśpieszy koniecznych działań ratunkowych i zapobiegawczych? Oby tak się stało. Chociażby przyśpieszenie aktywności w kwestii ratowania planety. Konferencje klimatyczne, decyzje i deklaracje mające na celu zapewnienie zeroemisyjnej gospodarki do 2050 r. Konsekwentna w ochronie klimatu Europa, ambitne projekty ekologiczne nowego Prezydenta USA. Greta Thunberg, strajki klimatyczne, wzrost znaczenia zielonych partii politycznych. Coś się dzieje, chociaż gdzieś z tyłu głowy musimy mieć świadomość, czy te działania nie są opóźnione o jakieś kilkadziesiąt lat. Warto wspomnieć książkę – raport Naomi Klein: To zmienia wszystko. Kapitalizm kontra klimat – gdzie zgromadzono wiele argumentów na rzecz braku możliwości uchronienia ludzkości przed skutkami jej dotychczasowych działań i zaniedbań. Najgorszą jednak rzeczą byłoby poddanie się katastroficznym, choć intelektualnie rzetelnym, analizom i przewidywaniom. Nie można się poddać. Każde opóźnienie przewidywanej katastrofy stwarza jakieś nadzieje. Czas jest bardzo ważnym, super istotnym czynnikiem. Ludzkość zdąży, albo i nie. Ale bez pozytywnej aktywności na pewno jest bez szans. Podobnie w skali mikro. Powracajmy do naszej, indywidualnej normalności. Jaka by nie była. Taka sama czy zmieniona. To w końcu nasza normalność, my za nią odpowiadamy i w jej ramach decydujemy o własnym losie.
P.S. Wpis o normalności powstał z inspiracji. Dziękuję. Analizie klimatycznej dokonanej przez Naomi Klein poświęcony został wpis z 2016 r “To zmienia wszystko”.
Leave a Reply