Fundusz Odbudowy UE. Dla Polski ok. 250 mld zł. W nieco większej części – kredyty, ale też potężne środki w postaci darowizn i grantów. Gwarantem pożyczonych pieniędzy jest UE. Ich koszt będzie znacząco niższy od rynkowego. Europa jest jednomyślna. Tylko 2 kraje mają wątpliwości. Brać – albo nie brać. Veto – my nie chcemy. Veto to jednocześnie prowizorium budżetowe na pozostałe, tzw. stałe środki wsparcia. Znacznie niższe, niż w wypracowanej formule na najbliższe lata. Ale w Polsce postanowiliśmy “na złość mamie odmrozić sobie uszy”. Veto. Co nam da? Gigantyczne straty finansowe i wizerunkowe. Już dla Europy jesteśmy frajerzy. Jest dobra kasa do wzięcia, a Polska nie chce. W lipcu była zgoda i entuzjazm Premiera, a za kilka miesięcy prezentowana jest piramidalna głupota. Paranoja. Kto to rozumie? Miejmy nadzieję, że do polskiego veta nie dojdzie. Że to tylko jakieś wewnętrzne, krajowe korowody. Veto nie ma żadnego sensu. Europejczycy wzruszą ramionami, popukają się w czoło i rozdysponują środki z Funduszu Odbudowy w inny sposób. Nic nie dostaniemy. Chyba Rząd, a także inne osoby związane z podejmowaniem decyzji dysponują jakimś poziomem racjonalności. Szkoda Polski, Polaków, naszych więzi z cywilizacją Zachodu. Nie ma sensu rezygnowanie z kursu w ramach wspólnej Europy. Mamy doświadczenia historyczne i coś z nich wynika. Bardzo dużo trudu kosztowało Polskę wyrwanie się z wpływów poprzedniego ładu ustrojowo – cywilizacyjnego. Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko powtórki, niezależnie w jakim wariancie.
P.S. Patrz niedawny listopadowy wpis: Unijne referendum
Leave a Reply