Zdarza się, że ktoś raptem “odkrywa Amerykę”. Tak to jest, jak przez lata czy dziesiątki lat odkłada się poznawanie przepięknych miejsc we własnym kraju. Jutro, pojutrze – ciągłe usprawiedliwienia i inne preferencje. Wrocław. Niesamowite położenie, mnóstwo wysp, kanałów, mostów, zieleni. Można chodzić bez końca i podziwiać. Ogród japoński, ogród botaniczny, ZOO. Imponujące afrykanarium, motylarnia czy bezcenne okapi to niezaprzeczalne jego atuty. Mosty, mosteczki, kładki dla pieszych. Trochę gorzej z wolną przestrzenią, bo deweloperzy nie próżnują. Rosną jak na drożdżach apartamentowce w niesłychanie atrakcyjnych miejscach. Cudów nie ma. Albo wyspa, zieleń i przestrzeń, albo apartamentowce. Wygrają te ostatnie, bo takie są prawa rynku.
Nie można pominąć zabytkowych kościołów, synagogi, cerkwi, licznych muzeów. Szczególne wrażenie robi Pawilon Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej. Zgromadzono znakomity zbiór. Maria Jarema, Tadeusz Kantor, Tadeusz Brzozowski, Jan Cybis, Piotr Potworowski, Alina Szapocznikow, Andrzej Wróblewski, Alfred Lenica, Jerzy Nowosielski, Edward Dwurnik, Magdalena Abakanowicz. Istne skarby. Trudno wyjść. Koloryści, Informel, Abstrakcja. Nawet socrealizm, z klasyczną pracą Kobzdeja “Podaj cegłę”. Trzeba zajrzeć do Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesujące zbiory zegarów słonecznych, niesamowita Sala Muzyki czy też punkt widokowy umieszczony w Wieży Matematycznej. Tydzień na Wrocław to jak w sam raz. Oczywiście, jeśli darujemy sobie odnalezienie wszystkich krasnali, które szczególnie upodobały sobie Wrocław i usadowiły się w bardzo wielu miejscach.
Leave a Reply