Idea likwidacji handlu w niedziele krąży od wielu lat. Nabrała mocy z chwilą wpisania do programu partii politycznej, która zwyciężyła w wyborach. Jedni są za, inni przeciw. Nie ma i nie będzie uzgodnionej opinii. Przeciwnicy wskazują na wymierne straty gospodarcze, likwidację dziesiątków tysięcy miejsc pracy, osłabienie kondycji ekonomicznej regionów przygranicznych, utrudnienia dla osób i rodzin zapracowanych w ciągu tygodnia. Także swoboda wolności wyboru odgrywa w tej argumentacji znaczącą rolę. Chcę, to robię zakupy. Chcę, to idę do kościoła. Chcę, to poświęcam czas rodzinie. Nikt nie ogranicza swobody wyboru. Wolnych decyzji obywatela. Stawiane jest także pytanie: dlaczego tylko handel? A inne grupy zawodowe pracujące „w piątek i świątek”?
Zwolennicy likwidacji pracy handlu w niedzielę także mają swoje argumenty. Wnoszą o zmianę obyczajów, wypracowanie właściwszych wzorców kulturowych, powrót do tradycji niedzieli jako wyróżnionego dnia tygodnia poświęconego Bogu i rodzinie. Troszczą się o przepracowanie licznych rzesz obywateli zatrudnionych w super i hiper marketach. Podkreślają wagę czasu wolnego i odmiennego sposobu rekreacji, aniżeli wielogodzinne krążenie po wielkich sklepach i galeriach.
Aktualne, projektowane rozwiązanie zawiera dwie wolne niedziele. Kompromis. Pewnie niewielu uważa, że jest to rozwiązanie optymalne. Ale po dwóch latach intensywnych dyskusji rząd musiał „coś” zaproponować. Może i warto spróbować. To nie Konstytucja, do ewentualnej zmiany ustawy wystarczy zwykła większość parlamentarna. Jeśli okaże się, że ograniczenie pracy handlu w niedzielę to zły pomysł, można będzie się z niego wycofać.
P.S. Patrz wcześniejszy wpis: Niedzielny handel
Leave a Reply