Przedsiębiorstwo państwowe czy prywatne? Przedsiębiorczość państwowa czy prywatna? Zarządzanie państwowe czy prywatne? Która forma jest efektywniejsza, sprawniejsza, korzystniejsza? Czy państwo, jego instytucje i urzędnicy potrafią i mogą zwiększać wartość firmy w stopniu większym, niż prywatni właściciele? Czy są w stanie sprostać wyzwaniom współczesności i zapewnić społeczeństwu godziwą egzystencję? Powyższe dylematy to nie akademickie dywagacje. Strategiczne decyzje gospodarcze podejmowane przez rząd będą rzutowały na życie obywateli. Chodzi o wybór ścieżki pomnażania majątku narodowego. Czy poprzez biznes państwowy, centralizację własności, powstawanie agencji z udziałem skarbu państwa, czy też tworzenie warunków dla przedsiębiorczości, pomnażanie wartości wszystkich przedsiębiorstw bez względu na pochodzenie kapitału. Jeżeli preferuje się ścieżkę biznesu państwowego, zawsze istnieje ryzyko, że w miejsce efektywności ekonomicznej pojawią się misja publiczna, konieczność finansowania „niezbędnych” przedsięwzięć, składki na rozmaite fundusze, ratowanie deficytowych przedsiębiorstw. Ograniczona zostaje prywatyzacja, by nie pomniejszać zasobów będących w dyspozycji państwa. Zapewniona zostaje pomoc publiczna „tym, którym jest potrzebna”. W takich warunkach nie można osiągnąć optymalnej efektywności gospodarczej. Cele pozaekonomiczne /polityczne/ zaciemniają obraz kondycji przedsiębiorstwa. W skrajnej sytuacji istnieje ryzyko wyeliminowania podstawowych, rynkowych narzędzi jego oceny. W nie tak odległej przeszłości przeżywaliśmy dramat centralnego planowania i dominacji własności państwowej. Tym uważniej trzeba przyglądać się aktualnym propozycjom rozwoju gospodarczego. Idee są szczytne: a/wyrwanie Polski z pułapki średniego rozwoju; b/dogonienie rozwiniętych krajów europejskich pod względem standardu i jakości życia; c/przeciwdziałanie dominującej roli kapitału zagranicznego; d/zbudowanie własnej, krajowej mocarstwowości gospodarczej. Najważniejsze są jednak narzędzia realizacji. W jaki sposób? Za ile? Kiedy? Czy budowanie agencji i gromadzenie instytucji z udziałem skarbu państwa to adekwatna do zamierzeń ścieżka pobudzenia rozwoju ekonomicznego i jakości życia obywateli? Czy scentralizowane, potężne inwestycje w gestii decyzyjnej państwa, jego instytucji i urzędników będą trafne? Wyprą „nadmiar” kapitału zagranicznego i ustanowią przesłanki kształtowania się innowacyjnego, krajowego ładu organizacyjno-biznesowego? Z uwagą i życzliwością śledząc konkretyzujące się propozycje „Planu Morawieckiego” trzeba zwracać uwagę na reakcje rynków kapitałowych, finansowych i walutowych. Żyjemy w konkretnym, realnym świecie i warunków jego funkcjonowania nie zmienimy. Notowania spółek na giełdzie, kurs złotego, poziom i cena polskiego długu publicznego, koszt energii – to najbardziej elementarne wskaźniki oceny osiągnięć gospodarczych i realnych poczynań rządu. Biznes państwowy jako remedium na poprawę sytuacji to piekielnie trudna ścieżka. W samej machinie instytucji państwa tkwi wiele inercji, niechęci do ryzyka i podejmowania decyzji, przywiązania do etatu i kariery urzędniczej. Także do „załatwiania” rozmaitych, partykularnych spraw.
P.S. Patrz poprzednie wpisy: Wicepremier odpowiedzialny, Plan Morawieckiego, Praktyka innowacyjności.
Leave a Reply