Minęło 25 lat. W poprzednim ustroju była całkowicie zbędna. Centralnie planowana gospodarka nie miała dla niej miejsca. W kapitalizmie – konieczna i pożyteczna. Miejsce spotkania dawców i biorców kapitału. Jedni oszczędzają, drudzy pożyczają. Obopólna korzyść. Giełda to miejsce pozyskiwania kapitału przez przedsiębiorczych. W Polsce przez 25 lat bywało różnie. Okresowi rozwoju towarzyszyły czasy zastoju bądź zapaści. Tak czy inaczej jest najsilniejszą instytucją lokowania i pozyskiwania kapitału w naszej części Europy. Aktualna kapitalizacja spółek notowanych na naszej giełdzie oscyluje wokół biliona zł, podczas gdy w 1991r – 161 mln zł. Mogłoby być znacznie lepiej, gdyby nie działania urzędników wciągniętych w karkołomne strategie pozyskiwania pieniędzy „gdzie się tylko da”. Zamiast rozwiązywać konkretne problemy, niszczono rynek kapitałowy. Zniwelowanie OFE, podatki sektora bankowego, dziwaczne i przestarzałe koncepcje dotyczące górnictwa i energetyki. Przyszłość warszawskiej giełdy zależy w dużej mierze od decydentów. Jeżeli pragnie się uaktywnić długoterminowe oszczędności, nie wolno wykonywać posunięć podważających sens inwestycji giełdowych. Pieniądze „wyparują” z parkietu a przedsiębiorstwa będą szukały finansowania w zagranicznych bankach. Sprawna giełda stanowi warunek konieczny zdrowej gospodarki. Bez niej ambitny plan Morawieckiego nie ma szans na urzeczywistnienie. Łatwe pozyskiwanie kapitału i zaufanie to najważniejsze cechy dobrze funkcjonującej giełdy. Bez nich rynek kapitałowy uschnie i stanie się nic nieznaczącą, zbędną atrapą.
P.S. Patrz wcześniejsze wpisy: Giełda w Warszawie, Giełdowe zawirowania.
Leave a Reply