Anderszewski

Niedziela. Tyle się dzieje. Decydenci, referenci, powiernicy, publiczność. Radości, smutki, różne niespodzianki. Gra Orkiestra Świątecznej Pomocy. Czerwone serca. Dla ludzkich sumień. Niedaleko gra Piotr Anderszewski. Pianista niezrównany. Filharmonia. Nieopodal Placu Defilad, gdzie króluje Orkiestra. Jest ponownie w Polsce. W Warszawie święto zatem podwójne. Mieszka w Lizbonie, ale przyjmowany jest jak rodak. Wszak korzenie polsko-węgierskie. Jego interpretacje mają swoją specyfikę. Dwugodzinny spektakl wypełniony jest tylko przez Niego. Fortepian, odrobina oświetlenia nad klawiaturą i pianistą. Wokół ciemność. Tak jest zawsze. Nastrój, zauroczenie. Szczególny klimat gry Anderszewskiego. Niedościgniony standard interpretacji. Tym razem Bach, Szuman, Szymanowski. Rozpromienione dźwięki, niezakłamana muzyka. Taka, jaką tworzyli jej autorzy. Wybitny artysta i skromny, uroczy człowiek. Wrażliwy, mądry i uśmiechnięty. Jakiś dziwny czar, który roztacza nad publicznością. Zawsze na czarno, ujmująco grzeczny. Zawsze nad wyraz profesjonalny. Jeżeli coś mu w Jego odczuciu nie wyjdzie, powtarza. Także nieprzewidziane odgłosy na sali powodują powtórkę utworu, koncertu. Skupienie i cisza. Na widowni wszyscy zdrowi. Nikt nie kaszle, nie kicha. Nikt nie rozmawia ani z Sali nie wychodzi. Nikt nie szeleści cukierkami czy programem. Wszystkie telefony wyłączone. Absolutna cisza. Gra Anderszewski. Tym razem wszystko odbywało się według starego rytuału. Ale w drugiej części, podczas VI Suity angielskiej, seria wybuchów, które omyłkowo można było postrzegać jako nadchodzącą burzę. Za chwilę kolejna seria – kanonada z armat. Huk za hukiem. Pewnie trwało to z pięć do dziesięciu minut, ale wydawało się, że to wieki. Cisza filharmonii, skupienie, zachwyt i fascynacja, a tu buch, buch, buch. Co się dzieje? Świat się chwieje? Gra Orkiestra. Dla darczyńców w nagrodę kanonada, igrzyska. Serie wybuchów nieustanne. Normalny hałas muzyki był niesłyszalny. Ale te armaty, te rakiety… Na szczęście w końcu ucichło. Koniec koncertu i bis normalnie. Dla publiczności i Anderszewskiego to była niespodzianka. Oby takich zderzeń jak najmniej, chociaż zapewne większość entuzjastów muzyki klasycznej docenia i wspomaga Orkiestrę.

Patrz wpis: Rząd dusz z 22.05.2013r

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*