Prezenty. Skąd? Od Mikołaja. Nawet dzieci o tym wiedzą. Jak zasłużyli, dorośli też dostają. Pod choinką coś można znaleźć. W tym roku było dużo prezentów.
Książki:
James Ricards: Śmierć pieniądza. Nowa pozycja. Poprzednia – znane i cenione Wojny walutowe. Autor wieszczy upadek międzynarodowego systemu walutowego. Mikołaj przyniósł. Trzeba koniecznie przeczytać.
Marek Pindral: Chiny od góry do dołu. Prawdopodobnie książka podróżnicza. Autor spędził dłuższy czas w państwie środka. Mikołaj wie, co czyni. Trzeba przeczytać.
Marc Bennetts: Dokopać Kremlowi. Tytuł jakiś dziwny. Ale w oryginale: „Kicking the Kreml”. Przejrzeć trzeba, wszak Mikołaj. Ale po tytułach rozdziałów – nie wiadomo, jaka wartość merytoryczna.
Dan Brown: Anioły i demony. Dobre czytadło, sadząc po przeczytanym niedawno „Inferno” tegoż Autora. Mikołaj podejrzał i podesłał wcześniejszą książkę. Warto jednak uważać. Jak się zacznie tego typu lekturę, trudno się od niej oderwać. Pochłania i absorbuje czas. A książka gruba.
Płyty:
Dżem. Dwie płyty, w tym klasyczne: Złoty paw, Whisky, Czerwony jak cegła, List do M., Sen o Victorii. Muzyka wciska w fotel. Słucha się. Mikołaj podejrzał, że nie ma i zareagował. Super.
Mika Urbaniak: Once in a lifetime. Doskonała do słuchania. W jednej konwencji. Niewątpliwie odziedziczony talent, który się rozwija. W jednym utworze, w tle, pomaga super – mama. Ale w końcu komu ma pomagać, jeśli nie własnej córce? Mikołaj strzelił w dziesiątkę.
Zakochani w Paryżu. Głównie Edith Piaf, ale także Josephine Baker, Jacques Brel, Charles Aznavour, Yves Montand i inni. Klimat. Styl. Konwencja. Urok muzyki francuskiej. Mikołaj zna słabość niektórych do Paryża. Podesłał sympatyczną, stylową składankę.
A musical affair. Składanka głównie współczesnych hitów. Mikołaj zapewne zachęca do aktywniejszego interesowania się tym gatunkiem muzyki. Ale powinien jakoś wpłynąć na dostępny repertuar.
Inne:
Kije do nordic walking. Sugestia, żeby się więcej i szybciej poruszać. Póki co to zima. Lepiej siedzieć w ciepełku. Po schodach też nie bardzo. Ale kije ładne. Zachęcają, by na nie popatrzeć. Może latem… Na pewno trzeba kiedyś spróbować, aby Mikołaja nie zdenerwować. Wszak za rok znowu prezenty. Trzeba zasłużyć, Mikołaja nie oburzyć.
Leave a Reply