Nim gwiazdka na niebie zaświeci… Towarzyszą nam od wieków. Pierwsze kolędy powstały gdzieś w XIII w. Najpierw jako celebra w kościołach, potem trafiły pod strzechy. Rozjaśniają nam życie. Upiększają Święta. Wiele mówią o naszym ludzkim życiu, naszych pragnieniach i marzeniach. W naszej tradycji są częścią nas samych, nie możemy bez nich żyć, czekamy, pragniemy, słuchamy, śpiewamy. Święta bez kolęd? To dla nas nie Święta. Jesteśmy z naszymi bliskimi, na dobre i złe, z tymi, którzy są tuż obok, ale także w naszych myślach i uczuciach. Przy jednym wigilijnym stole, przy pierwszej gwiazdce. Jak co roku, pełni nadziei i wiary. Niezależnie, co się nam złego, smutnego, tragicznego przydarzyło. Czas kolęd i kolędowania można zacząć wcześniej. Wprowadzić się w Świąteczny nastrój. Wieloletnia tradycja. Kolędy. Chór Filharmonii Narodowej. Dyryguje od 1978r Henryk Wojnarowski. Fantastyczne wprowadzenie w nastrój Świąt. Niektórzy nie odpuszczają. Są co roku. Koncert wygląda podobnie. Nieco zmieniany repertuar. Większość to kolędy polskie. Ale także, wymiennie, najważniejsze i najpiękniejsze kolędy z całego świata. Część wykonuje chór, część solistki i soliści z towarzyszeniem chóru. Zawsze szczególnie oczekiwana jest kolęda Jesus Child Rottera. Jak w danym roku jest wykonywana, cały koncert uznawany jest za ekstra plus. Wiąże się to z historią. Dawno temu Córeczka – wówczas niewielka dziecina, ale zawsze domowa pianistka, usłyszała kolędę Ruttera i zażądała nut. Nigdzie nie można było dostać. Ostatnią nadzieją był chór Filharmonii Narodowej. Z uśmiechem i pełną zrozumienia sympatią udostępnili. Dostaliśmy ksero. Repertuar domowego kolędowania został wzbogacony. W tym roku także chór wykonał tę kolędę. Mimowolne spojrzenie w bok – na obliczu młodej damy, już nie małej dzieciny, jak zawsze zachwyt i zauroczenie. Rzeczywistość się zmienia? Czas coś weryfikuje? Czasem się to nie sprawdza. Jak coś jest piękne, odbiór trwale zdaje się być taki sam. Na koncercie kolędowym Filharmonii Narodowej stale obecna jest także tradycja przerywników w postaci preludium i interludiów organowych w wykonaniu „od zawsze” Juliana Gembalskiego. Przeżycie niesamowite, bo wykonanie boskie. Po zakończeniu zawsze jeden bis. Następnie życzenia Świąteczne i Noworoczne od Dyrygenta i Chóru dla publiczności. Na zakończenie tradycyjny, specyficzny drugi bis. Wojnarowski odwraca się do publiczności, dyryguje i wszyscy obecni z chórem i organami śpiewają “Wśród nocnej ciszy”. Na koniec często nieznajomi ludzie składają sobie wzajemnie życzenia. Moje dzieci nigdy nie rezygnują z tego koncertu. Jak co roku przybiegają w listopadzie z kalendarzami – kiedy kolędy w filharmonii? Potem przez tydzień – dwa tygodnie budzi się nieco uśpione przez rok pianino. Córeczka trenuje kolędy, stare i czasem nowe, jak niegdyś Jesus Child Ruttera. Trzeba przygotować się do rodzinnego kolędowania. No i zasłużyć na prezenty od Mikołaja.
Z czasem rodzina się powiększyła. W coraz liczniejszym gronie chodzimy do Filharmonii. Niedawno temu, z inicjatywy Eli, powstała nowa, urocza tradycja. Chodzimy wszyscy na czekoladę. Co roku jest smaczniejsza.
Leave a Reply